Nie powiodły się próby uratowania Śląskiego Teatru Tańca. Uchwałę o zamiarze jego likwidacji bytomscy radni podjęli już pół roku temu. Teraz wiadomo, że zamknięcie placówki to tylko kwestia czasu. Na przestrzeni ostatnich lat zadłużenie ŚTT urosło do ponad miliona złotych.Złudzeń nie pozostawiają nawet sami urzędnicy. Według nich nie ma możliwości prawnej, by spłacić zobowiązania pieniężne zaciągnięte przez byłego dyrektora ŚTT Jacka Łumińskiego. – W ubiegłym roku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zażądało zwrotu dotacji, jaką za pośrednictwem ministerstwa teatr otrzymał od norweskiej fundacji na projekt „Taneczny Most”. Zarówno Norwegowie, jak i pracownicy ministerstwa zarzucali teatrowi, że tę dotację ŚTT rozliczył nieprawidłowo – informuje Iwona Wronka, Wydział Promocji Bytomia i Kontaktów z Mediami. – Teatr jest „na minusie”. Nie ma zespołu tancerzy, od lat nie są przygotowywane premiery. Miasto może ze swego budżetu pokrywać środki na bieżącą działalność placówki kulturalnej, a nie na pokrycie jej długów, dlatego, zgodnie z prawem, konieczna jest likwidacja teatru – dodaje.Teraz Teatr ma zwrócić prawie 900 tys. zł dotacji. Decyzję Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego podtrzymał w czerwcu tego roku Sąd Administracyjny w Warszawie. Dodatkowo poprzedni dyrektor teatru zaciągnął również pożyczkę od miasta w wysokości 300 tysięcy złotych. W sumie placówka ma 1,2 miliona zł długu. Zdecydowanie przekracza to jej możliwości finansowe. Roczna dotacja na ŚTT to ok. 1 mln zł.Sprawą zadłużenia teatru zajęła się już prokuratura. Do tej pory zarzuty usłyszał jedynie dyrektor ds. rozwoju ŚTT. Oskarżono go m.in. o fałszowanie dokumentów. Jeszcze w sierpniu bytomscy śledczy mają postawić kolejne zarzuty. Informacje o nieprawidłowościach dotyczących działalności placówki – główne finansowo-księgowych – pojawiły się już w grudniu. Do publicznej wiadomości podał je prezydent Bytomia, Damian Bartyla. – Przez lata w Śląskim Teatrze Tańca dochodziło do nieprawidłowości i nadużyć finansowych, a także łamania prawa pracy. Wykazała to kontrola przeprowadzona przez Wydział Audytu i Kontroli UM. W grudniu ubiegłego roku prezydent Bytomia Damian Bartyla skierował do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w ŚTT – zaznacza Iwona Wronka.Teraz prokuratura zajmie się sprawą Jacka Łumińskiego. Były dyrektor ŚTT został zwolniony ze swojego stanowiska 11 stycznia br. Taką decyzję podjął Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego na prośbę prezydenta Bytomia. Byłego szefa placówki, któremu zarzuca się m.in. przeprowadzanie inwestycji bez przetargów, brak utrzymania należytego porządku w dokumentach oraz gigantyczne rachunki za przejazdy taksówkami, bez przeprowadzenia konkursu, zastąpił Adrian Lipiński.Z powodu likwidacji placówki bytomskie władze już teraz myślą o zapełnieniu luki po ŚTT. Prace nad obronieniem mocnej pozycji tańca w Bytomiu zaczęły się w lutym tego roku, kiedy prezydent miasta powołał specjalny zespół ds. wypracowania nowej formuły ŚTT. Członkowie zespołu uznali, że taniec w Bytomiu powinien funkcjonować w dużo szerszej formule. Nie może być kojarzony tylko i wyłącznie z elitarną, ale dość wąską grupą tancerzy tańca współczesnego. – Trzeba pamiętać, że w Bytomiu działa na przykład jedna z pięciu w kraju szkół baletowych. Na potrzeby tańca adaptowany jest budynek po byłej kopalni Rozbark. Prace nad powołaniem nowej placówki trwają. Powinny zakończyć się w przyszłym roku – mówi Iwona Wronka.ŚTT jest jednym z pierwszych w Polsce teatrów tańca współczesnego. Założył go w 1991 r. Jacek Łumiński – tancerz i choreograf oraz były dyrektor placówki. Poza działalnością artystyczną, teatr angażował się w projekty edukacyjne i społeczne. Prowadził najstarszy i największy w Polsce festiwal taneczny – Międzynarodowa Konferencja Tańca Współczesnego. Projekty społeczne obejmowały warsztaty taneczne z niepełnosprawnymi, osobami starszymi, pracę z młodzieżą z trudnych środowisk.