Niepozorna łąka nad brzegiem Przemszy sto lat temu była słynną w całej Europie atrakcją turystyczną. W jej okolicy zbiegały się granice Rosji, Austrii i Prus, tworząc Trójkąt Trzech Cesarzy. Dziś to miejsce zostało niemal kompletnie zapomniane, nic też nie wskazuje na to, aby taki stan rzeczy miał ulec zmianie.Potrzeba niezłej spostrzegawczości, aby zauważyć znak drogowy prowadzący do Trójkąta Trzech Cesarzy. Znajduje się on przy drodze krajowej numer 79, pomiędzy Mysłowicami a Jaworznem. Konieczna jest jeszcze większa wytrwałość, aby pokonać dystans dzielący znak od pomnika stojącego niespełna kilometr dalej. Można go znaleźć w miejscu, gdzie Biała Przemsza łączy się z Czarną. Obydwie rzeki są tak zanieczyszczone, że spacer biegnącą wzdłuż nich groblą w ciepły letni dzień staje się wątpliwą przyjemnością. Nie daje on też odpowiedzi na pytanie o to, czym tak naprawdę był Trójkąt Trzech Cesarzy, zwłaszcza, że nie jest to jedyne miejsce, które może nosić taką nazwę.Gdy w 1795 roku nastąpił trzeci rozbiór Polski, nasz kraj zniknął z mapy Europy. Granice Rosji, Austrii i Prus zbiegły się wtedy pomiędzy Brześciem a Drohiczynem, a więc na terenie dzisiejszej Białorusi. Ich kształt zmienił później Napoleon, tworząc Księstwo Warszawskie. Po jego upadku zaborcy utworzyli z Krakowa i jego okolic wolne miasto. W roku 1846 wybuchło tam nieudane powstanie, na skutek którego Wolne Miasto Kraków stało się częścią Austrii. I właśnie wtedy granice państw zaborczych zetknęły się na terenie dzisiejszego Sosnowca, w miejscu, gdzie stoi obelisk. Umowna granica pruskiego Śląska przebiegała tędy dużo wcześniej, ale nowy ład utrwalił poprzednie podziały.Dawni sąsiedzi stali się przez to poddanymi różnych władców. Musieli posługiwać się odmiennymi walutami i językami. Śląsk, Cieszyn i Galicja miały różne systemy administracji, a nawet inną szerokość torów kolejowych. W Modrzejowie stanęła rosyjska komora celna, słynąca z dokładnych kontroli. Należące do Prus Mysłowice i austriacki Jęzor połączył najpierw drewniany, a potem żelazny most. Za dnia wzdłuż brzegu sprzedawano produkty rolne, a w nocy rzekę pokonywali przemytnicy. Po Przemszy kursowały parostatki, z których najsłynniejszy przezywany był „czortopchajem”. Trójkąt był też znaną w całej Europie atrakcją turystyczną. Pięknym widokiem imponowała mierząca 35 metrów Wieża Bismarcka, którą umieszczano nawet na pocztówkach. Różnice, które symbolizował Trójkąt do dziś dają o sobie znać, ale po jego dawnej scenerii nie pozostał niemal żaden ślad. Władze okolicznych miast miały mnóstwo pomysłów na przywrócenie terenowi dawnej świetności, ale większość planów spełzła na niczym. Jak na razie powstała tylko ścieżka rowerowa i pomnik. Ma on przypominać o podziale Polski i całej Europy, a także o ich późniejszym zjednoczeniu. Od jego odsłonięcia minęło już kilka lat, ale to wciąż za mało, by przywrócić obszarowi Trójkąta dawną sławę. Współcześni mieszkańcy tej okolicy wciąż narzekają na piętrzące się dookoła śmieci i kiepski dojazd.W tej sytuacji dobrym pomysłem wydaje się także wymiana niepozornego znaku drogowego stojącego przy drodze krajowej numer 79. W niczym nie przypomina on oznaczeń znajdujących się na przykład w nie tak odległej Chorwacji. Tam nawet najdrobniejszą atrakcję turystyczną wskazują gigantyczne tablice informacyjne. U nas takich znaków ciągle brakuje, nie tylko w skali Śląska, ale i całego kraju. To tylko jeden z powodów, przez które wiele pięknych i ciekawych miejsc popada w ruinę i zapomnienie. A przecież powinniśmy je reklamować i być dumni z wielkiej historii, która działa się obok nas. Jakub Wesecki