Zaznacz stronę

Ceny mieszkań w województwie śląskim cały czas spadają, a mimo to jest coraz mniej chętnych, żeby je kupić. W tym roku na rynku nieruchomości też raczej niewiele się zmieni i przede wszystkim nie będziemy mogli liczyć na pomoc państwa.
Eksperci są zgodni. Podobnie, jak w latach ubiegłych, w tym roku nie grozi nam mieszkaniowy boom. Nie tylko z powodu gospodarczego spowolnienia, ale także coraz trudniejszego dostępu do kredytów i braku programów wsparcia.

Muszą wynajmować, bo nie dostaną kredytu

Rok 2012 to był kolejny rok spadków cen i topniejącej ilości oraz wartości kredytów udzielanych na zakup nieruchomości. Tak miniony rok podsumowała Polska Federacja Rynku Nieruchomości. Najszybciej sprzedają się mieszkania jedno i dwupokojowe. Największa ilość transakcji odnotowanych przez pośredników z PFRN to mieszkania o powierzchni do 50 metrów kwadratowych. Większa mieszkania czekają na klienta bardzo długo, a domy rodzinne i grunty budowlane nawet ponad dwa lata. Spadek zainteresowania to efekt wysokich cen gruntów oraz mocno ograniczonej możliwości uzyskania kredytu hipotecznego. W związku z tym reaktywował się rynek wynajmu mieszkań. Nie jest to jednak wybór, ale konieczność dla wchodzących w dorosłe życie. Po prostu młodzi ludzie, którzy chcą mieszkać „na swoim” – z racji mocno obostrzonych zasad przyznawania kredytów – zmuszeni są podejmować decyzję o wynajmie nieruchomości. Oznacza to płacenie czynszu za mieszkanie, które nie należy do nich, zamiast raty kredytu na poczet przyszłego własnego lokum. – Jeśli banki nie złagodzą kryteriów przyznawania kredytów, sytuacja gospodarcza w kraju i w regionie Unii Europejskiej nie ulegnie znaczącej poprawie, a złoty nie zacznie się umacniać, raczej nie powinniśmy spodziewać się wielkich zmian koniunktury – informuje Joanna Lebiedź, rzecznik prasowy PFRN.

To ostatni rok, żeby kupić tanio mieszkanie?

Dlatego klientów do kupna mieszkania na razie nie przybywa, ale 2013, to może być ostatni rok przeceny mieszkań. Tak przynajmniej wynika z raportu firmy Home Broker. Ceny nie będą spadać wiecznie. Wielu badanych właśnie w tym czynniku upatruje zmian na rynku nieruchomości. Z ankiety przeprowadzonej pod koniec zeszłego roku wynika, że tzw. „dołek cenowy” może nadejść relatywnie niedługo. Aż dwóch na trzech badanych wskazało 2013 jako rok, w którym przecena może mieć swój kres. Z kolei ponad 25 proc. ankietowanych wskazało, że z największym prawdopodobieństwem ceny przestaną spadać rok później. Ziszczenie się tych przewidywań byłoby możliwe, jednak nie tylko dzięki dostępowi do tańszego kredytu, ale warunkiem koniecznym jest też poprawa koniunktury. Z tej analizy wynika, że jeżeli ktoś odkładał na kupno mieszkania i ma zaoszczędzoną gotówkę, to w tym roku powinien uważnie studiować oferty biur nieruchomości.
Jak podkreślają specjaliści z Home Broker, ten rok w związku ze spodziewanym nikłym wzrostem gospodarczym dla rynku nieruchomości nie będzie najłatwiejszy, ale wszystko wskazuje też, że pozostanie przede wszystkim bez żadnego programu wsparcia. Styczeń przywitał nas spadkiem popytu na mieszkania i wiąże się to na pewno z zakończonym w grudniu programem „Rodzina na swoim”. Dzięki niemu na preferencyjnych warunkach mogliśmy wziąć kredyt i kupić mieszkanie. Rząd co prawda zapewnia, że ma godnego następcę, czyli „Mieszkanie dla młodych”, ale jak twierdzą eksperci program ten nie trafi na rynek w lipcu. Na faktyczne rozpoczęcie działania tego programu beneficjenci będą musieli czekać do 2014 roku. – Dlatego część potencjalnych nabywców może wstrzymywać się z zakupem mieszkania w 2013 roku, aby dopiero skorzystać z nowego programu dopłat. Dziś ta grupa bez wątpienia nie jest jeszcze duża, ale może się to zmienić, kiedy nowy projekt „Mieszkanie dla Młodych” trafi do Sejmu – wyjaśnia Bartosz Turek, analityk rynku nieruchomości z Home Broker.

„Mieszkanie dla młodych” już budzi kontrowersje

Czy warto czekać na nowy program? Prace nad nim cały czas trwają, ale na obecnym etapie została ustalona pewna grupa założeń trwałych. „Mieszkanie dla młodych” ma być skierowane do rodzin i singli. Z programu będą mogły skorzystać osoby do 35 roku życia. W przypadku małżeństw ograniczenie dotyczy młodszego małżonka. Co ważne, dopłaty mają przysługiwać tylko w przypadku zakupu pierwszego mieszkania na rynku pierwotnym. Maksymalna powierzchnia mieszkania objętego programem ma wynosić 75 metrów kwadratowych. Beneficjenci otrzymają 10 proc. jednorazowej dopłaty do kredytu, liczonej według wartości odtworzeniowej metra kwadratowego mieszkania. Dopłatą zaś zostanie objęte 50 metrów kwadratowych zakupionego mieszkania, o powierzchni maksymalnej 75 metrów kwadratowych. Jeśli rodzina ma dzieci, kwota ta wzrośnie o kolejne 5 proc. Jeżeli w ciągu 5 lat w zakupionym mieszkaniu urodzi się trzecie dziecko, rodzina otrzyma dodatkowe 5 proc. dopłaty. – Nowy program będzie jednak dostępny tylko dla nabywców nowych lokali. Na wsparcie nie będzie więc można liczyć tam, gdzie deweloperzy nie budują mieszkań, a – jak wynika z szacunków Home Brokera – problem ten dotyczy większej części powiatów w Polsce. Limity wiekowe beneficjentów będą też bardziej rygorystyczne, a dopłaty niższe niż w „Rodzinie na swoim”. W efekcie najprawdopodobniej popularność nowego programu dopłat będzie mniejsza niż jego poprzednika – prognozuje Bartosz Turek.
W styczniu PFRN brała udział w konsultacjach społecznych na ten temat. Projekt Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej spotkał się z dużą krytyką. – W swoim stanowisku wskazywaliśmy przede wszystkim na konieczność rozszerzenia zakresu programu przez dofinansowanie także zakup mieszkania na rynku wtórnym, dostępniejszym dla młodych rodzin z powodu niższych cen. Nie bez znaczenia jest również i to, że w mieszkaniach kupionych na rynku wtórnym z reguły można od razu zamieszkać, klucze otrzymuje się w dniu podpisania aktu notarialnego. Odmiennie sytuacja przedstawia się na rynku pierwotnym. Dla wielu osób znaczenie ma także bezpieczeństwo transakcji. Przeprowadzając transakcję na rynku wtórnym nabywca wie co kupił, w jakim stanie, zaś na rynku pierwotnym może czekać go niemiła niespodzianka – wyjaśnia Anna Jackowska, wiceprezydent PFRN. – Do tego program „Mieszkanie dla młodych” nie przewiduje wsparcia kupna działki, domu lub jego budowy. Ograniczenie to w znaczący sposób zawęża krąg osób uprawnionych do skorzystania z dobrodziejstwa nowego programu. W bardzo wielu regionach Polski, zwłaszcza na wsiach i w małych miastach, nie są przez deweloperów wznoszone budynki wielorodzinne. Z tego powodu, naszym zdaniem, projekt ustawy dyskryminuje sporą grupę młodych ludzi – dodaje Anna Jackowska.
To wszystko może sprawić, że polski rynek nieruchomości jeszcze długo będzie odczuwał skutki kryzysu gospodarczego, a młodzi ludzie nieprędko będą mogli cieszyć się własnym mieszkaniem.