Najpierw pływają, później przesiadają się na rower, a na koniec, jakby tego było jeszcze mało – biegają. Dlatego triathlon to sport dla prawdziwych twardzieli, a do nich na pewno zalicza się Sylwester Kuster.
Wszystko zaczęło się w 2003 roku, kiedy lekarz skierował go na basen z powodu skrzywienia kręgosłupa. – Miałem siedemnaście lat, gdy trafiłem na basen w Sosnowcu. Pod okiem Tomasza Burtana nauczyłem się całkiem nieźle pływać. Spotkałem też Adama Chmielowskiego, który szybko zaraził mnie triathlonem. Tak to wszystko się zaczęło. Warto dodać, że przed rozpoczęciem treningów nie uprawiałem żadnych innych dyscyplin sportu – wspomina Sylwester Kuster.
Ośmiogodzinny trening
Dziś zawodnik z Dąbrowy Górniczej jest pięciokrotnym mistrzem Polski i chce rywalizować z najlepszymi na świecie. Już zdołał wywalczyć czwarte miejsce podczas wrześniowych zawodów Pucharu Świata w Korei Południowej. Jego marzeniem jest start na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku. W tym celu już teraz w pocie czoła pracuje na swój przyszły sukces. Rocznie przepływa około 800 km, przejeżdża około 7000 km i przebiega 1800 km. Te wyniki imponują, ale okazuje się, że ludzki organizm stać na jeszcze większy wysiłek. – Jest taka opinia wśród sportowców, że triathloniści, to najbardziej pracowici zawodnicy i trudno z tym faktem polemizować. Ja pod względem treningu nie doszedłem jeszcze do poziomu najlepszych zawodników na świecie, którzy trenują po osiem godzin każdego dnia – i proszę mi wierzyć to nie są lekkie treningi. Ja ćwiczę mniej, bo 4-6 godzin dziennie, ale mam nadzieję, że przed Igrzyskami w Rio będę już na odpowiednim poziomie, aby dołączyć do triathlonowej elity. Na co dzień trenuję w Dąbrowie Górniczej, pływam w sekcji pływackiej pod okiem trenera Mariusza Waliczka. Lubię biegać na wszystkich Pogoriach i w parku Zielona, a tras kolarskich znam bardzo dużo, lecz moja ulubiona to Niegowonice. Zimą z powodu pogody jesteśmy zmuszeni wyjeżdżać za granicę w cieplejsze miejsca, takie jak RPA czy Hiszpania – opowiada 27-latek.
Ile wysiłku trzeba włożyć w przygotowanie się do każdego startu doskonale wie Adam Giza. Kiedyś, jako junior wielokrotny medalista mistrzostw Polski w triathlonie, a dziś prezenter telewizyjny. – Triathlon nie bez powodu nazywany jest sportem dla ludzi z żelaza. Miałem okazję trenować tę dyscyplinę sportu. Pamiętam, że gdy zostałem członkiem kadry narodowej, nie było dnia w moim kalendarzu bez dwóch, czy trzech treningów. Wyczynowi triathloniści o świcie skaczą do basenu i przepływają kilka kilometrów. Przed obiadem zdążą zaliczyć drugi trening – jakieś 120 minut jazdy na rowerze. Wieczorem jest czas na bieganie. Często zdarza się, że potem zawodników czeka jeszcze siłownia albo odnowa biologiczna – opowiada Adam Giza. Trening to jednak nie wszystko, ponieważ zawodowcy muszą zadbać o każdy szczegół. – Przy tak dużej aktywności fizycznej można jeść wszystko. Jednak, aby trening był efektywny trzeba jeść mądrze i wybierać wartościowe rzeczy, żeby organizmu nie męczyć dodatkowym trawieniem pustych kalorii. Krótko mówiąc selekcjonuję skład posiłków i wiem co po jakim treningu powinienem zjeść oraz w jaki sposób to przygotować. W mojej codziennej diecie można znaleźć dużo warzyw, węglowodanów, owoców, ryb i mięsa. Mogę również zdradzić, że podstawą są banany. Jem je w ogromnych ilościach – przed, po i w trakcie treningów – wyjaśnia Sylwester.
„Ja tu nie walczyłem z rywalami, tylko walczyłem o życie”
W tym sporcie ważny jest każdy szczegół. Dlatego nie można zaniedbać żadnej z trzech dyscyplin, bo te braki natychmiast zostaną obnażone podczas zawodów. Często trzeba zmierzyć się nie tylko ze swoimi rywalami, ale również z własnymi słabościami i niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi.
– Właściwie każdy start w światowej elicie, jeśli nie jesteś przygotowany na sto procent, jest trudny. Tu nie ma zabawy, bo trzeba mieć świetną kondycję, żeby przy obecnym poziomie w ogóle nawiązać walkę. Jednak miałem kilka takich startów, podczas których zerwał się sztorm, padał grad albo fale miały dwa metry. W końcu nieraz pływaliśmy w oceanach i morzach w takich warunkach, przy których normalni ludzie nie weszliby do wody. Pamiętam, co powiedział mi po takim jednym występie mój przyjaciel: „ja tutaj nie walczyłem z rywalami, tylko walczyłem o życie”. Wtedy to było dramatyczne wyznanie, ale teraz lubimy się z tego pośmiać – wspomina dąbrowianin.
Standardowy dystans triathlonu to 1,5 km pływania, 40 km jazdy na rowerze a na koniec jeszcze 10 km biegu. Mimo że ten sport wymaga od nas nadludzkiego wysiłku, chętnych do jego uprawiania wciąż przybywa. – Nie ma co się bać i warto spróbować. Jeśli chcesz coś zmienić w swoim życiu, triathlon na pewno to zmieni i to na lepsze. Jest to sport dla każdego. Myślę, że nie jest monotonny i stawia konkretne wyzwania, a przy okazji daje mnóstwo satysfakcji po ukończeniu zawodów. Ponadto wszechstronnie kształtuje człowieka oraz jest świetny zarówno dla zdrowia fizycznego, jak i psychicznego. Myślę, że każdy kto lubi jakąkolwiek aktywność fizyczną powinien spróbować, a różnorodność dystansów jest na tyle duża, że każdy znajdzie coś dla siebie. Można się cieszyć tym sportem, a jednocześnie dowiedzieć się jakie możliwości ma nasz organizm. Jestem pewien, że już wkrótce triathlon będzie w Polsce równie popularny, jak na całym świecie – mówi z optymizmem Kuster.
Występy Sylwestra Kustera na pewno w tej promocji pomagają. Obecnie sportowiec jest po okresie roztrenowania, a pierwsze poważne starty czekają na niego dopiero w maju. Jednak już teraz wszystko będzie podporządkowane najważniejszym zawodom, które odbędą się za cztery lata w Brazylii. – Jest zawodnikiem bardzo wytrwałym. Znam go od lat. Mieliśmy okazję razem startować w zawodach. Postanowił walczyć o najwyższe laury i to mu się udało. Na pewno pomaga mu w tym bardzo duża konsekwencja w działaniu. Triathlon to sport, w którym oprócz ciała liczy się także przygotowanie mentalne do nadludzkiego wysiłku. Sylwek jest tak przygotowany, że gdy ciało mówi dosyć, umysł potrafi jeszcze dołożyć kilka procent wysiłku. Cały śląski triathlon trzyma za niego kciuki i mamy nadzieję, że zakwalifikuje się na kolejne Igrzyska Olimpijskie – podkreśla Adam Giza.
Jeżeli zawodnik z Dąbrowy Górniczej dalej będzie tak konsekwentny w swoim działaniu oraz nie zabraknie mu ambicji i determinacji, to na pewno ten cel zostanie zrealizowany.