Zaznacz stronę

Kilkanaście lat temu w naszym kraju zaczęły powstawać tzw. kręgi pamięci. Idea była taka – w tym miejscu można było rozsypać prochy bliskich. Obecnie nie jest to możliwe. – Mamy krąg pamięci, nie rozsypujemy w nim prochów, ale po prostu zakopujemy je. Ludzie korzystają z takiej możliwości. Jest już około 40 tabliczek z imieniem, nazwiskiem, datą urodzenia i śmierci osób, których prochy zostały w ten sposób rozsypane – słyszymy w Zarządzie Zieleni Miejskiej w Rybniku. Pierwsze prochy rozsypano tam 3 sierpnia 2004 roku. Podobne miejsce, zwane Ogrodem Pamięci, powstało na cmentarzu komunalnym w Jastrzębiu. – Urządziliśmy je wtedy, kiedy kremacje stały się częstsze. Posadziliśmy nawet drzewa, kwiaty, ale nikt nie zdecydował się na rozsypanie prochów – mówią w Jastrzębskim Zakładzie Komunalnym.Kręgom pamięci przeciwny jest Kościół, który stanowczo protestuje przeciwko praktyce rozrzucania prochów ludzkich na morzu, w górach lub w innych miejscach. „Kremacja nierzadko pociąga za sobą pewne praktyki, których Kościół nie może zaakceptować, takie jak rozsypywanie prochów w określonych miejscach (tzw. ogrodach pamięci) lub przechowywanie ich w różnej formie w domu” – napisał Episkopat w liście do wiernych. Pierwszeństwo zgodnie z chrześcijańską tradycją należy się obrzędom pogrzebu z ciałem zmarłego. Wszystkich, którzy biorą pod uwagę możliwość kremacji, Episkopat Polski wzywa, aby tej decyzji nie podejmowali pochopnie i kierowali się chrześcijańską tradycją. Rozsypanie prochów w kręgu pamięci jest najtańszą formą pochówku. Odpada nawet koszt wykupienia miejsca w niszy w kolumbarium. Ale zdarza się też, że ktoś decyduje się pożegnać w ten sposób kogoś bliskiego, bo np. mieszka na drugim końcu świata i wie, że już nigdy tu nie wróci. Nie będzie w stanie zadbać o ewentualny grób. Temat jest aktualny w całej Europie. W niemieckiej Bremie Zieloni i SPD proponują, by po kremacji zwłok krewni będą mogli wziąć urnę z prochami bliskiej osoby do domu, oczywiście pod warunkiem, że przed śmiercią ich bliski się na to zgodzi. Urna na kominku czy w gablocie będzie mogła znajdować się przez maksimum dwa lata, potem musi zostać pochowana na cmentarzu. Grób musi jednak zostać wykupiony wcześniej. Takie rozwiązanie ma zapobiec temu, by mieszkańcy landów nie korzystali z nowych przepisów tylko po to, by oszczędzić na pogrzebie bliskich. W Bremie na cmentarzach mają też powstać specjalne miejsca, gdzie będzie to można zrobić również. Niewykluczone, że prochy będzie można też rozsypać w parkach. Kościół oczywiście protestuje. Prawda jest jednak taka, że i tak byłoby to potwierdzenie już istniejącego stanu rzeczy. Obecnie Niemcy, którzy chcą mieć prochy swoich bliskich w domach, kremują ich zwłoki w Szwajcarii i przewożą urny do kraju…