Ośmiu kandydatów będzie ubiegać się o fotel senatora w wyborach uzupełniających, które odbędą się w okręgu nr 73, czyli w Rybniku, powiatach rybnickim i mikołowskim po śmierci Antoniego Motyczki, reprezentującego Platformę Obywatelską. Wybory zarządzono na 21 kwietnia. Kampania wkracza w decydującą fazę.Najpoważniej do sprawy podeszło Prawo i Spra-wiedliwość, wystawiając do walki o fotel senatora posła Bolesława Piechę, twarz rozpoznawalną, byłego wicemi-nistra zdrowia. – Podejmuję to wyzwanie, bo Polska, mieszkańcy tego okręgu zasługują na więcej. Mój start to jasne przesłanie: jest alternatywa dla rządów PO. Można odsunąć od władzy tych, którzy nam szkodzą, którzy nie potrafią dobrze zarządzać sprawami naszego kraju.Dzisiaj wygramy w Rybniku, jutro w Polsce – zapowiedział Bolesław Piecha.Ofensywa PiS-uPiS szturmuje Śląsk. Bolesława Piechę przyjechali już wesprzeć Adam Hofman, rzecznik partii, i Marek Kuchciński, wicemarszałek Sejmu. Ale to jeszcze nic. 13 kwietnia w Rybniku odbędzie się posiedzenie klubu parlamentarnego PiS. Przyjadą politycy z pierwszych stron gazet tej partii i będą tu przez cały weekend. – Poseł Bolesław Piecha pokaże i powie, co jego zdaniem jest atrybutem Śląska, którytrzeba wykorzystać, by wypromować Śląsk, Rybnik w całym kraju – mówi Adam Hofman.Co na to Platforma Obywatelska? Kandydata szukała bardzo długo. – Traktujemy te wybory wizerunkowo, musimy je wygrać. Nasz kandydat będzie człowiekiem, który po prostu musi wygrać wybory – mówili przed ogłoszeniem kandydata działacze PO w nieoficjalnych rozmowach.Kampania z furmankiPróbowano przeforsować kandydaturę Antoniego Piechniczka i Adama Fudalego, prezydenta Rybnika. Chciano namówić burmistrza Mikołowa. Ostatecznie wybór padł na Mirosława Dużego, do 2010 roku burmistrza Łazisk Górnych, obecnie prezesa w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Części działaczy PO kandydatura ta, delikatnie mówiąc, nie przekonuje. – To strzał w kolano, bo to człowiek nieznany – mówią w kuluarowych rozmowach. Oficjalnie wszyscy popierają kandydaturę. – Wiem, że było wielu kandydatów, być może godniejszych ode mnie. Skoro ten zaszczyt spotkał mnie, to postaram się wygrać. Nie dla PO, nie dla siebie czy rodzi-ny, ale dla tego regionu. Jako burmistrz Łazisk przyjąłem ponad 4 tysiące osób, nawet jeśli nie załatwiłem wszystkich spraw, to przynajmniej doradziłem, pocieszyłem, upomniałem po ojcowsku – mówił na spotkaniu z dziennikarzami Mirosław Duży.O fotel senatora mocno walczy Ruch Autonomii Śląska, który wystawił Pawła Poloka, przedsiębiorcę, popularyzatora Śląskości. Pawła Poloka oficjalnie namaścił Jerzy Gorzelik. Obaj panowie ogłosili w trakcie kampanii, że powołają fundację, która będzie pomagać ludziom opiekującym się zabytkom techniki zdobywanie pieniędzy na ten cel. Polok pojawił się również w centrum Rybnika w… furmance. Chodziło o to, by zobrazować, co stanie się, gdy przejazd autostradami A 1 i A 4 na Śląsku będzie płatny. – Pojedziemy drogami lokalnymi z prędkością furmanki – mówił.Kontrowersyjny kandydatO mandat walczy też na Śląsku… Janusz Korwin-Mikke w barwach Nowej Prawicy. Partia ta próbowała likwidować straże miejskie, m.in. w Rybniku. Kiedy to nie wyszło, postanowiła wziąć szturmem Senat. Korwin-Mikke z rozbrajającą szczerością przyznał, że startuje, bo w tym regionie akurat są wybory.Do Senatu chcą jeszcze: Grażyna Kohut (PSL), Krzysztof Sajewicz (SLD), Józef Makosz i Piotr Masłowski (niezależni). Warto dodać, że kandydatów było początkowo dziesięciu, jednak kandydaci dwóch komitetów nie zostali zarejestrowani, bo nie zebrali wymaganej liczby dwóch tysięcy podpisów. Były to komitety Demokracja Bezpośrednia i Komitet Wyborczy Wyborców Kochających Śląsk.Demokracja Bezpośrednia jednak zaistniała w tych wyborach. To, jak przyznali w samej Delegaturze Krajowego Biura Wyborczego w Katowicach, bardzo ciekawe przedsięwzięcie. Kandydata na senatora DB mógł zgłosić każdy; każdy mógł też zaproponować swoją kandydaturę. Ostatecznie o „nominację” walczyły trzy osoby. 6 marca odbyły się prawybory, głosować mógł każdy, wystarczyło wrzucić głos do urny. A człowiek, który je wygrał, miał zostać oficjalnym kandydatem DB i otrzymać pełne wsparcie, merytoryczne, finansowe i medialne. DB wykupiła już nawet reklamy wyborcze, ale nie zebrała wystarczającej liczby podpisów. To znaczy podpisów było nadto, bo Demokracja Bezpośrednia dostarczyła 2551 podpisów, ale tylko 1683 było prawidłowych. W 50 przypadkach podpisy powtarzały się, osiem podpisów należało do osób niepełnoletnich, w 250 przypadkach były błędy związane z numerem PESEL. Jeśli inicjatywa przetrwa do następnych wyborów, a działacze wyciągną wnioski z tej porażki, to powinno być lepiej…