To jeden z tematów numer 1 kończących się kolęd, był też poruszany w kościołach w czasie świąt. Gender, pojęcie zaczerpnięte z socjologii, wywołało w ostatnich miesiącach na Śląsku i w całej Polsce sporo emocji.Co działo się w przedszkolu? Zaczęło się od artykułu w „Gościu Niedzielnym”, który napisał, że ideologia gender wkroczyła do jednego z rybnickich przedszkoli. Jedno z dzieci oświadczyło ojcu: „Tatusiu, ty też możesz chodzić w sukienkach”. Kolejne dziecko, dziewczynka, miała zacząć pytać: „Czy Franio ma spódniczki w szafie? A czy on może nosić spódniczki?”. Podobne pytania miały powtarzać się po powrotach dziewczynki z przedszkola. Rodzice poszli do dyrekcji placówki – tam pokazano im książeczki „Gdybym była chłopcem” i „Gdybym był dziewczynką”. Były tam pomysły na opowiadanie bajki o „Kopciuchu”, na mówienie dzieciom o „rycerkach”, a nawet propozycja przyniesienia przez dzieci do przedszkola ulubionych misiów, które będzie można przebierać raz w spodenki, a raz w spódniczki. Co tak naprawdę działo się w przedszkolu? Otóż zostało ono objęte projektem „Szczęśliwa 15”, który realizuje miasto za pieniądze z Unii Europejskiej. Dzięki czterem milionom złotych z UE w mieście uruchomiono 15 dodatkowych oddziałów w przedszkolach. W regulaminie programu znalazł się pomysł mówiący o „wycieczkach edukacyjnych uwzględniających zasadę gender”. To wszystko wywołało burzę. Przez cały grudzień gender był numerem jeden w wielu rybnickich kościołach. List biskupów Ostry w treści list pasterski wystosowali również do wiernych polscy biskupi. „Spotykamy się z różnymi postawami wobec działań podejmowanych przez zwolenników ideologii gender. Zdecydowana większość nie wie, czym jest ta ideologia, nie wyczuwa więc żadnego niebezpieczeństwa. Wąskie grono osób – zwłaszcza nauczycieli, rodziców i wychowawców, w tym także katechetów i duszpasterzy – próbuje poszukiwać konstruktywnych sposobów jej przeciwdziałania. Są wreszcie i tacy, którzy widząc absurdalność tej ideologii uważają, że Polacy sami odrzucą proponowane im utopijne wizje. Tymczasem ideologia gender bez wiedzy społeczeństwa i zgody Polaków od wielu miesięcy wprowadzana jest w różne struktury życia społecznego: edukację, służbę zdrowia, działalność placówek kulturalno-oświatowych i organizacji pozarządowych. Przekaz medialny tych treści skupia się głównie na promowaniu równości i przeciwdziałaniu przemocy, przy jednoczesnym pomijaniu niebezpiecznych dalekosiężnych skutków tej ideologii” – napisali biskupi.Kościół stwierdza, że ideologia gender stanowi efekt trwających od dziesięcioleci przemian ideowo-kulturowych, mocno zakorzenionych w marksizmie i neomarksizmie, promowanych przez coraz bardziej radykalizujące się ruchy feministyczne oraz rewolucję seksualną zapoczątkowaną w 1968 roku. Gender promuje zasady całkowicie sprzeczne z rzeczywistością i tradycyjnym pojmowaniem natury człowieka. Twierdzi, że biologiczna płeć ma charakter jedynie kulturowy, że z biegiem czasu można ją sobie wybrać, a tradycyjna rodzina jest przeżytkiem i obciążeniem społecznym. Według gender, homoseksualizm jest wrodzony, zaś geje i lesbijki mają prawo do zakładania związków będących podstawą nowego typu rodziny, a nawet do adopcji i wychowywania dzieci. Promotorzy tej ideologii przekonują, że każdy człowiek ma tzw. prawa reprodukcyjne, w tym prawo do zmiany płci, do in vitro, antykoncepcji, a nawet aborcji.Kościół stwierdza, że gender w swojej najbardziej radykalnej formie traktuje płeć biologiczną jako rodzaj przemocy natury wobec człowieka. Według niej, „człowiek zostaje uwikłany w płeć”, z której powinien się wyzwolić. Negując płeć biologiczną, człowiek zyskuje „prawdziwą, niczym nieskrępowaną wolność” i może wybierać tzw. płeć kulturową, która uwidacznia się wyłącznie w zewnętrznych zachowaniach. „Człowiek ma ponadto prawo do spontanicznej zmiany dokonanych już w tym zakresie wyborów w obrębie pięciu płci, do których zalicza się: gej, lesbijka, osoba biseksualna, transseksualna i heteroseksualna” – czytamy w liście biskupów. Głos teologa Głos w sprawie gender w Rybniku zabrał ksiądz profesor Antoni Bartoszek, dziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego. Odwołał się profesora seksuologii Zbigniewa Lwa-Starowicza, z którym, jak podkreśla, często się nie zgadza. W kwestii gender, okazało się, mają jednak podobne zdanie. Otóż ksiądz przytoczył słowa seksuologa, który mówi, że cechy męskie i kobiece wykształcają się u dziecka na bardzo wczesnym etapie rozwoju. W związku z tym taki sposób wychowywania, jaki proponuje gender, może komuś zwichnąć życie.- Nieraz nie zgadzałem z profesorem Lwem-Starowiczem, bo on koncentrował się tylko na biologiczno-cielesnym wymiarze seksualności i często nie dostrzegał, że temu wymiarowi u człowieka towarzyszy warstwa duchowo-moralna. Z gender problem jest dokładnie odwrotny: genderyści kompletnie lekceważą wymiar biologiczno-cielesny człowieka, bo ważna jest dla nich tylko jego warstwa kulturowo-świadomościowa – tłumaczył ks. prof. Bartoszek na jednym z wykładów. I zaznaczył, że dla Kościoła ważny jest wymiar cielesny, psychiczny i duchowy.- „Bawię się z kim chcę, robię to, co chcę, płeć nie ogranicza mnie” – takich wierszyków uczone są dzieci. Tylko z pierwszą częścią tego zdania można się zgodzić, kolejne sugerują, że płeć jest jakimś balastem, ciężarem, że lepiej o niej zapomnieć – dowodził ksiądz profesor.Ksiądz twierdził, że genderowe wychowywanie poprowadzi kobiety i mężczyzn do utraty własnej tożsamości, a w kolejnych krokach do upadku rodziny i jeszcze większego spadku dzietności. Rewolucja społeczna wywołana przez gender może mieć w przyszłości równie dramatyczne konsekwencje, jak miała rewolucja komunistyczna. – Zresztą gender jest inspirowane komunizmem, zwłaszcza naukami Engelsa o małżeństwie jako narzędziu do ujarzmiania jednej płci przez drugą. Tyle, że zamiast likwidować klasy społeczne jak to robili komuniści, genderyści chcą w celu wprowadzenia powszechnej szczęśliwości zlikwidować płeć, bo to ona jest ich zdaniem źródłem nierówności – wyjaśniał ksiądz Bartoszek. Antoni Strzelecki