Zaznacz stronę

W niedzielę, 3 listopada piłkarska Polska pogrążyła się w żałobie. W wieku 86 lat zmarł w Chorzowie Gerard Cieślik, legenda Ruchu i reprezentacji Polski. Ci, którzy mieli okazję grać z Panem Gerardem czy też poznali go w innych okolicznościach, wspominają, że był wspaniałym sportowcem, ale i skromnym, dobrym człowiekiem.Był nierozerwalnie związany z Ruchem. Zresztą chyba nie mogło być inaczej skoro urodził się i mieszkał zaledwie 200 metrów od boiska „na Kalinie”. Jak zawsze podkreślał tu był jego dom, tu miał rodzinę i przyjaciół. W koszulce „Niebieskich” zagrał aż 237 spotkań, strzelając 168 goli. Znakomita skuteczność pod bramką rywali dała mu czwarte miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców polskiej ekstraklasy. Więcej goli strzelali tylko: Ernest Pohl, Lucjan Brychczy i Tomasz Frankowski. Cieślik grał fenomenalnie w Ruchu, ale także w narodowych barwach. Na trwałe w historii polskiego futbolu zapisał się mecz rozegrany na Stadionie Śląskim w Chorzowie 20 października 1957 roku. Polska ograła wówczas Związek Radziecki 2-1, a legendarnego bramkarza Lwa Jaszyna pokonał dwukrotnie Gerard Cieślik. – Ten mecz i jego bramki strzelane ZSRR były symboliczne dla jego i nie tylko jego pokolenia – wspomina na oficjalnej stronie internetowej Ruchu, Edward Lorens – były trener i zawodnik „Niebieskich”. Ja jednak wspominam Pana Gerarda głównie jako niesamowicie dobrego, ciepłego człowieka. Niestety, odszedł od nas człowiek innej generacji. Takich ludzi jest już coraz mniej na świecie. Związany z jednym klubem, jednym środowiskiem – dodaje. Cieślik trzykrotnie z Ruchem świętował Mistrzostwo Polski. Z reprezentacją Polski grał na Igrzyskach Olimpijskich w Helsinkach w 1952 roku. W „biało-czerwonych” barwach zagrał w sumie 45 razy, strzelając 27 goli. Mimo, że w kadrze nie zaliczył wymaganych 60 spotkań, dołączył do grona „Wybitnego reprezentanta Polski”, a w 1969 roku otrzymał tytuł piłkarza 50-lecia. – Ja poznałem Pana Gerarda w momencie, gdy sam zacząłem trenować w Ruchu, jak dostałem się do pierwszej drużyny, to spotykaliśmy się już codziennie w klubie – wspomina były zawodnik Ruchu, Albin Wira. Gerard Cieślik żył klubem, liczył się dla niego tylko Ruch, całe serce, życie poświęcił „Niebieskim”. Był wspaniałym piłkarzem, ale także wielkim człowiekiem. Takich ludzi jest coraz mniej na świecie, a ten rok jest dla Ruchu niezwykle bolesny. Straciliśmy Jerzego Wyrobka, Henryka Duszę, a teraz Gerarda Cieślika….Gerard Cieślik był szanowany na boisku, ale i poza nim. Po zakończeniu kariery piłkarskiej szkolił młodzież, a nawet przez chwilę pierwszą drużynę Ruchu. Tadeusz Małnowicz wspomina Cieślika przez pryzmat tego, w jaki sposób podchodził do ludzi młodych, uczących się dopiero piłkarskiego fachu. Gdy byłem zawodnikiem codziennie spotykaliśmy się w klubie, potem trenował w Ruchu mojego syna Tomka, któremu dawał nie tylko piłkarskie, ale także życiowe wskazówki. Znałem także doskonale jego żonę Krystynę, która nam piłkarzom Ruchu zawsze kibicowała. To była bardzo fajna rodzina, ostatni raz widzieliśmy się na jednym z meczów Ruchu i wtedy nic jeszcze nie zapowiadało choroby Pana Gerarda. Składam tą drogą najszczersze kondolencje jego bliskim. Prezes chorzowskiego klubu, Dariusz Smagowicz na oficjalnej stronie internetowej Ruchu stwierdził, że dziś brakuje słów, które byłyby w stanie opisać żal i ból, który czują wszyscy po odejściu Gerarda Cieślika. Nie potrafię sobie wyobrazić, że już nigdy nie spotkamy się na stadionie przy Cichej, nie porozmawiamy o meczu, nie powspominamy dawnych sukcesów. Pan Gerard Cieślik dzięki pasji, determinacji i ciężkiej pracy stał się nie tylko jednym z najlepszych napastników w historii chorzowskiej drużyny, ale w dziejach polskiego futbolu. Całą swoją piłkarską karierę, co we współczesnym świecie sportu jest ewenementem, był związany z Ruchem Chorzów. Był wzorem do naśladowania i prawdziwą inspiracją dla kolejnych pokoleń zawodników rozpoczynających swoją przygodę z piłką. W trudnych momentach pamięć o jego osiągnięciach i przywiązanie do barw klubowych pozwalało nam czerpać siły i dawało wiarę, że nadejdą dla Cichej lepsze czasy. To dzięki takim ludziom Ruch słusznie nazywany jest legendą bez końca. Panie Gerardzie osierociłeś nas wszystkich…Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Michał Listkiewicz na łamach „Przeglądu Sportowego” podkreślił, że Gerard Cieślik to drugi po Kazimierzu Górskim skarb narodowy polskiego futbolu. Nic dodać, nic ująć. Cieślik był wspaniałym piłkarzem i równie wspaniałym, skromnym człowiekiem. I taki zostanie przez nas zapamiętany.