Z Leszkiem Łazarczykiem, właścicielem kompleksu Pilsko Jontek Korbielów rozmawia Józef Swoboda. KP: Jak Pan odebrał informację o wyniku plebiscytu Dziennika Zachodniego i portalu naszemiasto.pl, w którym został Pan człowiekiem roku 2013 Żywiecczyzny? Leszek Łazarczyk: O tym, że dostąpiłem tego zaszczytu dowiedziałem się, kiedy przyszło zaproszenie na spotkanie do redakcji Dziennika Zachodniego. Cóż, byłem zaskoczony – bardzo mile zaskoczony. Tego wyróżnienia nie przyznaje żadne jury ani komisja, to wybór ludzi, z którymi spotykam się na co dzień i którzy bacznie przyglądają się temu, co robię. Bardzo miło jest słyszeć, że nasze inwestycje mogą znów przywrócić region do życia i od lat były oczekiwane przez społeczeństwo Żywiecczyzny. KP: Czuje się Pan w pełni członkiem tej bardzo „szczelnej” społeczności, jaką są Żywczanie? LŁ: Jestem człowiekiem tak upartym w działaniu jak moi sąsiedzi z gminy Jeleśnia. Jak coś postanowimy, to tylko brać się do roboty i podziwiać jej efekty. Od pierwszych dni w Korbielowie czułem wsparcie władz samorządowych powiatu i gminy, jak i każdego mieszkańca, któremu ta mała ojczyzna leży na sercu. Pierwsze wzruszenie przeżyłem, kiedy stowarzyszenia gminy Jeleśnia uhonorowały mnie bardzo zaszczytnym tytułem Gazdy na Pilsku Jontku, wręczając mi gazdowskie insygnia – kapelusz i palicę. Od tego momentu czuję się tu jak swój, a to zobowiązuje. KP: Jeżeli chodzi o inwestycje na Pilsku, to narzucił Pan sobie i współpracownikom niesamowite tempo. LŁ: Przy dobrze zaplanowanym projekcie tempo na etapie realizacji jest warunkiem koniecznym. Gdyby nie ono, nie byłoby szans zrealizowania pierwszego etapu budowy wyciągów w pół roku. Kiedy w lipcu ubiegłego roku wmurowaliśmy kamień węgielny mało kto wierzył, że wyciąg ruszy jeszcze w tym sezonie. I ruszył, a aura jakby czekała do ostatniego odbioru technicznego. Nareszcie jest śnieg i są narciarze, więc trudno nie czuć satysfakcji. KP: Człowiek roku Żywiecczyzny to nie pierwsze Pana wyróżnienie. Była Nagroda Godła Promocyjnego Ikona Ślaska, tytuł Osobowość Ziem Górskich. LŁ: Nigdy w życiu niczego nie robiłem dla nagród. Każdą otrzymaną bardzo sobie cenię, ale najważniejszy jest dla mnie szacunek ludzi, dla których coś robię i tych, z którymi pracuję.