Duchy, wampiry, czarownice, trupie czaszki i świecące dynie. Nocą z 31 października na 1 listopada na ulice wyjdą tłumy przebierańców w kostiumach rodem z amerykańskiego horroru. To dowód na to, że trend, który przyszedł do nas zza oceanu, coraz bardziej zakorzenia się w polskiej kulturze. Jedni przekonują, że jest to doskonała okazja do szalonej, całonocnej zabawy, inni przypominają o naszej chrześcijańskiej tradycji…Cukierek albo psikus – Jest fajnie. Mama zawsze robi nam stroje i chodzimy z bratem do sąsiadów z pojemnikami na cukierki – mówi Michał (11 l.), który Halloween wspólnie z rodzicami obchodzi od najmłodszych lat. – Ja chcę być wampirem! Będę tutaj straszyć! – dodaje Adam (9 l.). Temu rodzeństwu Wszystkich Świętych już zawsze będzie się kojarzyć z dobrą zabawą. Dla wielu nadal jest to jednak czas zadumy i refleksji nad życiem i przemijaniem. – Nie jestem z tych, którzy uważają, że Halloween być nie powinno, że to proklamowanie okultyzmu czy tam obcowanie z czarną magią. To dla mnie nieco dziwna, ale całkowicie niegroźna zabawa. Nie wyobrażam sobie jednak, że mógłbym w przededniu tak ważnego dla mnie i z natury posępnego święta iść w miasto i bawić się do samego rana – mówi Jerzy (59 l.).Moda na Halloween, która na dobre zadomowiła się w naszym kraju w połowie lat 90. od początku zyskała sobie wielu sympatyków. Wszystko wskazuje jednak na to, że jego popularność nie osiągnęła jeszcze szczytu. Tzw. „noc duchów” zbliża się wielkimi krokami. Sprzedawcy i producenci upiornych akcesoriów zacierają ręce. – Makabryczne maski, kroplówki z żelem przypominającym krew, tzw. kielichy umarłych… to nasi klienci kupują najchętniej. W tym okresie notujemy zdecydowany wzrost sprzedaży. Jeszcze kilka lat temu nie było takiego boom na Halloween. Teraz na tę okazję przygotowujemy specjalne oferty bo wiemy, że będzie zainteresowanie. Amatorów tego typu gadżetów jest coraz więcej – mówi Rafał Borcz, właściciel firmy Ministerstwo Gadżetów z Katowic. Pogańskie obrzędy? Silnie zakorzenione w polskiej tradycji święto przez lata nie dawało się wyprzeć imprezom z dynią w roli głównej. Obecnie dużo więcej mówi się o Halloween niż o Wszystkich Świętych. Ludzie coraz chętniej uczestniczą we wszelkiego rodzaju eventach organizowanych przy tej okazji. Temu z niepokojem przyglądają się duchowni. – Zdecydowanie uważam, że katolicy nie powinni mieć z tym zwyczajem nic wspólnego. To wcale nie jest takie różowe jak mogłoby się wydawać. Należy zaznaczyć, że to „święto” ma swoje pogańskie korzenie, a jego obchodzenie wiąże się z wieloma zagrożeniami – mówi o. Emanuel Ligocki. Halloween zapoczątkowali Celtowie. Kapłani, nazywani druidami, czcili w tym dniu boga śmierci Samhain. Ostatni dzień października stał się świętem śmierci, podczas którego wzywano duchy zmarłych. Rzucano również różnego rodzaju zaklęcia i czary, które wg. kapłanów tego dnia posiadały szczególną moc. Zdaniem samych imprezowiczów nie ma się jednak czego obawiać. Według nich nocne szaleństwo jest nie tylko okazją do doskonałej zabawy. Pomaga również przezwyciężyć smutek związany ze stratą bliskich. – Odchodzą pozostawiając po sobie pustkę, której w żaden sposób nie da się zapełnić. Nic tego nie zmieni, więc nie lepiej podejść do tego z większym dystansem? Myślę, że Halloween jest również po to, by cały ten smutek trochę złagodzić, żeby na chwilę zapomnieć – zaznacza Magda (27 l.). Okiem socjologa Jak podkreślają socjologowie, fenomen rosnącej popularności Halloween w dużej mierze leży w postawie duchownych. Bo jak wiadomo, zakazany owoc smakuje najlepiej. – Kościół jest obecnie bardzo źle postrzegany przez ludzi młodych, którzy trochę na przekór przyczyniają się do rosnącej popularności tego zwyczaju. Wśród nich zanika potrzeba upamiętniania zmarłych w tradycyjnej formie – mówi prof. Jacek Wódz. Zdaniem socjologa Kościół w Polsce powinien zignorować ten trend. – Podchodzą do tego w najgorszy możliwy sposób. Te zmiany związane z naporem kultury amerykańskiej są widoczne nie tylko w Polsce i nie da się ich uniknąć. W krajach Europy Zachodniej Halloween istnieje równolegle z kościelnymi formami upamiętniania zmarłych i nikomu to nie przeszkadza. Powinniśmy brać przykład od Niemców czy Francuzów. Walka jedynie wzmacnia atrakcyjność tej cieszącej się coraz większą popularnością mody – dodaje. Czy topór wojenny zostanie zakopany? Aby tak się stało duchowni musieliby wyciągnąć rękę do swoich wiernych. A na to – póki co – nic nie wskazuje.