Dlaczego ciężki samolot nie spada? Jak powstaje tornado? Z jakiego powodu człowiek ma czkawkę? Te i wiele innych pytań rodzice słyszą na co dzień. Odpowiedzi można szukać na Uniwersytecie Śląskim Dzieci, który od ponad czterech lat funkcjonuje przy Instytucie Fizyki im. Augusta Chełkowskiego w Katowicach. Idea uniwersytetów dzieci rozprzestrzeniła się w ostatnich latach w Europie i na całym świecie, a ostatnio także i w Polsce. Wiele z nich powstaje i funkcjonuje z powodzeniem przy uczelniach wyższych. Zajęcia odbywają się w salach i aulach wydziałów uniwersyteckich. Ciekawość młodych studentów zaspokajają wykładowcy i specjaliści z różnych dziedzin nauki. Choć i oni czasem mają problem ze sprostaniem wymaganiom maluchów. – Są młodzi, otwarci na świat i ciekawi tego świata. Przychodzą nawet po zajęciach i się dopytują. Te pytania bywają zdumiewające, ale zawsze staram się odpowiadać w sposób zrozumiały – zaznacza nadkom. Wojciech Biernacki, który 16 listopada poprowadził inauguracyjny wykład z zakresu kryminalistyki. – To bardzo trudna dziedzina wiedzy, którą omawiamy na wykładach dla dorosłych studentów. Tutaj jest ona podana w przystępnej formie. Dzieciaki są zaciekawione i dociekliwe. Na przykład dzisiaj usłyszałem od jednej ze studentek: przecież jak się założy ochraniacz na buty to już się śladów nie zidentyfikuje… no i miała rację – dodaje. Wykłady odbywają w czterech grupach. „Odkrywcy” poznają różnorodność świat nauki i przyrody. „Poszukiwacze” dzielą się własnymi zainteresowaniami z rozległych dziedzin wiedzy, rozwiązują intrygujące tajemnice i zagadki. „Eksperci” poznają świat fizyki, chemii, ekologii, biologii oraz geologii „Młodzi naukowcy” prowadzą natomiast swoje wykłady i przedstawiają własne badania naukowe wspólnie z „dużymi naukowcami”. Wszystko po to by rozbudzać pasje, pielęgnować naturalną ciekawość świata i zdobywać wiedzę. – Uważam, że ten uniwersytet jest super! Tutaj uczy się różnych oddalonych od podstawowego programu nauki zagadnień. Te zajęcia są po prostu fajniejsze. Uważam, że uniwersytet jest lepszy niż szkoła. Jak bym mógł to bym tu chodził przez cały tydzień! – mówi Kajetan Gruszka, który na zajęcia Uniwersytetu Śląskiego Dzieci przychodzi od początku jego powstania. Zdaniem rodziców, ich pociechy mogą wynieść z wykładów wiele dobrego. – Te zajęcia są bardzo rozwijające i bardzo potrzebne. Takich miejsc nie da się zastąpić w żaden inny sposób i uważam, że powinno ich być więcej by każdy rodzic mógł posłać tam swoje dziecko. Szkoła podstawowa nie daje takich możliwości rozwoju. A szkoda. Dzięki wykładom widać przewagę mojego syna nad rówieśnikami ze szkoły. Jestem bardzo zadowolony. Tak samo jak mój syn. To dla niego wielka frajda – podkreśla Marek Gruszka.