Zaznacz stronę

Kiedy 11 lipca po latach starań i przepychanek z pseudo-ekologami, wreszcie rozpoczęła się budowa wyciągu krzesełkowego Kamienna-Solisko w Korbielowie, wydawało się, że prace pójdą pełną parą. Wyciąg miał zostać oddany do użytku na przełomie listopada i grudnia. Teraz wcale nie jest to takie pewne.Realizacja inwestycji, na którą czekali zarówno narciarze jak i mieszkańcy Korbielowa może zostać opóźniona. Trwa postępowanie dotyczące rzekomej nielegalnej wycinki drzew i przemieszczeń gruntów dokonanych przez inwestora. Sprawą zajęli się urzędnicy z katowickiego RDOŚ-u. W czwartek, 8 sierpnia w siedzibie Nadleśnictwa w Jeleśni, odbyło się spotkanie na którym miały się zjawić się strony konfliktu. Wzięli w nim udział przedstawiciele Stowarzyszenia Rozwoju Turystyki Sportu i Rekreacji Korbielów Pilsko, Ruchu Społecznego Obrońców Pilska, Spółki dla Zagospodarowania Wspólnoty Gruntowo – Leśnej „Hala Miziowa” w Korbielowie, Fundacji na Rzecz Harmonijnego Współistnienia Człowieka i Przyrody w Beskidach, Beskidzkiego Stowarzyszenia Produkcji Ekologicznej i Turystyki BEST PRO EKO, Schronisk i Hoteli PTTK „KARPATY” sp. z o.o., Stowarzyszenia „W Zgodzie z Natura Bliżej Nieba Pilsko 1557 m n.p.m.”, przedstawiciel programu OWCA PLUS, CTE sp. z o.o., Carving Sport Pilsko Jontek Korbielów oraz Dominikańska Szkółka Narciarska. Na miejscu pojawiło się aż trzech przedstawicieli RDOŚ Katowice.Członkowie Stowarzyszenia „Pracownia Na Rzecz Wszystkich Istot” – czyli winowajcy całego zamieszania – nie zjawili się na miejscu. – Weszli, puścili bąka, a my teraz musimy oddychać tym smrodem. Nie rozumiem dlaczego nie zjawili się tutaj aby wyjaśnić po co ten cyrk. Czyżby ze strachu? – zastanawiał się Jan Jafernik, wiceprzewodniczący Rady Powiatu Żywieckiego. – Czy my żyjemy w tej samej Unii Europejskiej co Słowacja? Tam co pół roku przeprowadzane są wielkie inwestycje, wszystko jest zgodnie z prawem i nie cierpi na tym przyroda. To jest chore, że RDOŚ nie chce wydać zgody na wycięcie linii narciarskiej, na której jest główne świerk. Przecież to jest to drzewo introdukowane, osłabło genetycznie i po prostu gnie. Chcemy działać zgodne z poszanowaniem prawa, człowieka i przyrody. W tej chwili pseudo-ekolodzy blokują prawe każdą inwestycje bo coś im się tam nie podoba. Tak być nie może. Ja widzę, że ludzie tu są na granicy wytrzymałości. Nie chcę tutaj czarno-wróżyć czy podburzać, ale to się może źle skończyć – dodał.Powodów dla których pseudo-ekolodzy próbują zablokować inwestycję jest wiele. Według nich budowa wyciągu powinna zostać wstrzymana m.in. z powodu decyzji starosty żywieckiego o wydaniu pozwolenia na budowę. Zdaniem Pracowni Na Rzecz Wszystkich Istot nie jest ona prawomocna, a nadanie jej rygoru natychmiastowej wykonalności jest sporym nadużyciem. Pseudo-ekolodzy zapowiedzieli już, że wystąpią o unieważnienie decyzji i wstrzymanie prac. Teraz gdy pojawiła się informacja o nielegalnej wycince drzew i przemieszczeń gruntów sprawą zajęli się przedstawiciele RDOŚ, którzy chcą dokonać oględzin terenów inwestycyjnych będących we władaniu Nadleśnictwa Jeleśnia. Z tym nie zgadzają mieszkańcy Korbielowa oraz przedstawiciele ruchów społecznych i stowarzyszeń na rzecz obrony Pilska, którzy zapowiadają protesty. – Zgodnie z literą prawa będziemy blokować wejście na gruntach prywatnych i poza nimi. Nie zostaliśmy poinformowani jakie mogą być skutki tych oględzin. Wyrażamy chęć dojścia do porozumienia, ale to nie może się odbywać w ten sposób. Jeśli chcecie państwo kontrolować tereny prywatne, które znajdują się od wyciągu krzesełkowego w górę, to my na to nie pozwolimy – mówił Zbigniew Czarnik, zastępca przewodniczącego Ruchu Społecznego Obrońców Pilska. Nie wszyscy zgromadzeni wypowiadali się w tak dyplomatyczny sposób. – My swoją własnością nie możemy zarządzać? Przecież opłacamy podatki. Żyjemy z tych prywatnych działek i nie życzymy sobie, żeby ktoś chodził po naszym prywatnym terenie. Pilnujcie sobie własnego ogródka, a nie naszych działek – mówiła właścicielka jednej z działek graniczących z terenami inwestycyjnymi i nadleśnctwa.To, że obawy mieszkańców są uzasadnione potwierdziła Anna Bednarek, wiceprezes Beskidzkiego Stowarzyszenia Produkcji Ekologicznej i Turystyki BEST PRO EKO. – Dwie działki zabrała mi powódź i zgłosiłam to do odpowiedniej instytucji. Otrzymałam odpowiedź, że dostanę zwrot kosztów gdy znajdą się na to odpowiednie środki, a działki zostaną przejęte przez Skarb Państwa aż do wyjaśnienia sprawy. Odwoływałam się od tej decyzji, nawet rezygnowałam z odszkodowania. Chciałam na własną rękę rozpocząć proces rekultywacji działki co nie odniosło skutku. Zostałam okradziona. To jest dowód na to, że urzędnicy nie zawsze są uczciwi. Ktoś podjął za mnie decyzję o mojej własności. Dzisiaj znów ktoś chce podjąć za nas decyzję – zaznacza Anna Bednarek, która nawoływała również do podjęcia próby osiągnięcia konsensusu pomiędzy stronami sporu. – Jakiś czas temu wycięto setki hektarów lasów pod lotnisko, które summa summarum nigdy nie powstało. Organizacje ekologiczne zgłosiły, że jest tam jakieś zwierzątko, którego – jak się potem okazało – nigdy tam nie było. Właśnie tak działają pseudo-ekolodzy. Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Diabeł siedzi w kieszeni i w zegarze. Zobaczcie ile czasu tutaj zmarnujemy. Panuje tutaj atmosfera nieufności. Musimy osiągnąć porozumienie. Ne może być tak jak w tej chwili. Dochodzimy do takiej sytuacji jak w Rewizorze Gogola. Ktoś ciągle nas nachodzi i straszy – dodaje  Anna Bednarek.Inwestycje na terenie Ośrodka Pilsko-Jontek, jednego z trzech największych kompleksów narciarskich w Polsce, są blokowane przez pseudo-ekologów już od lat 90. Wiceprezes Zarządu Fundacji Na Rzecz Harmonijnego Współistnienia Człowieka i Przyrody w Beskidach podkreśla, że za taki stan rzeczy odpowiedzialna jest również RDOŚ. – Obserwując to całe postępowanie trzeba stwierdzić, że reagujecie bardzo sprawnie na wszelkie zgłoszenia Pracowni, ale w ogóle nie współpracujecie w sposób należyty zarówno ze społecznością lokalną, inwestorem jak i gminą. To budzi niechęć miejscowych ludzi do waszych działań. Dopóki to się nie zmieni, ciężko będzie dojść do porozumienia. Strony sporu powinny się komunikować i współpracować. Niestety, ale uważam, że jesteście stronniczy w tej sprawie. Takie działania uniemożliwiają rozwój społeczny i gospodarczy tego regionu – podkreśla Rafał Leśkiewicz.W wyniku nieobecności Stowarzyszenia Pracownia Na Rzecz Wszystkich Istot, przedstawienie wszystkich dokumentów było niemożliwe. Nie wiadomo zatem dlaczego przedstawiciele RDOŚ zajęli się całą sprawą i skąd biorą się przypuszczenia dotyczące nielegalnej wycinki drzew i przemieszczeń gruntów. Sprawę próbował wyjaśnić jeden z przybyłych dziennikarzy. – Tych działek na terenie Pilska jest mnóstwo. Tym bardziej zadziwiający jest fakt, że ten obszar, na którym mają zostać przeprowadzone oględziny został tak precyzyjnie wskazany. Jeżeli otrzymali państwo zgłoszenie o jakichkolwiek nowych nieprawidłowościach, to strona podejrzana o ich dokonanie, powinna zostać poinformowana o tym, kto to zgłosił i co dokładnie ma zostać sprawdzone. Mam zatem bardzo konkretne pytanie. Proszę mi powiedzieć czy państwo z własnej inicjatywy postanowili zbadać właśnie te, a nie inne działki, czy był to zwyczajny „donos”? – mówił jeden z dziennikarzy. Na to pytanie żaden z przedstawicieli RDOŚ nie odpowiedział.