Rozmowa z Dawidem Podsiadło, wokalistą z Dąbrowy Górniczej, zwycięzcą „X Factora”, który właśnie wydał płytęOd tygodnia możemy cieszyć się Twoją debiutancką płytą. Tytuł „Comfort and happiness” zaczerpnąłeś podobno ze świata gier i fantasy.Tytuł albumu zaczerpnąłem z jednej z części kultowego cyklu gry „Final Fantasy”. To takie moje uhonorowanie pięknej historii miłosnej, która jest opowiedziana w tej grze. Poznałem ją, kiedy miałem 15 lat, miała duży wpływ na mój rozwój emocjonalny. Dzieje się na tle wydarzeń, zwiastujących koniec świata. To bardzo baśniowa opowieść. Bohaterowie spotykają się, na początku są obojętni wobec siebie. On jest zamkniętym w sobie introwertykiem, bardzo sceptycznie podchodzi do tego, co go spotyka. Ona jest jego przeciwieństwem, bardzo emocjonalną osobą, otwartą, wesołą. Słowa „Comfort and happiness” padają w czasie jednej z ich rozmów.Okej, to można zrozumieć… Ale podobno fascynujesz się filmami o zombie!Do pewnego wieku, i to nawet dosyć późnego, bardzo bałem się horrorów, nie lubiłem zombie, przerażało mnie to. Pamiętam jak kiedyś z bratem puściliśmy sobie na DVD „Świt żywych trupów”. Ja po pierwszej scenie uciekłem do pokoju, rozpłakałem się i nie mogłem zasnąć. Kiedy mój brat przyszedł zobaczyć co się stało, odpowiedziałem mu, że teraz przez niego nie będę mógł spać, bo widziałem jak dziewczynka bez połowy szczęki odgryza komuś szyję. To było bardzo traumatyczne przeżycie. Dziwię się sam sobie, że nagle zacząłem to uwielbiać. Dzisiaj uwielbiam każdy film o tym i jakąkolwiek inną formę sztuki, grę, komiks czy serial. Zombie to wspaniałe stworzenia. Każdy, kto chociaż trochę tym się interesuje, ma w głębi siebie pragnienie, żeby choć przez chwilę takie stworzenia pojawiły się na ziemi.Przy tworzeniu debiutanckiej płyty pomogli Ci świetni ludzie, Bogdan Kondracki czy Karolina Kozak. Jak się z nimi pracowało?Okazało się, że z Bogdanem, który wyprodukował moją płytę, bardzo podobnie myślimy muzycznie, chociaż dzieli nas parę lat, a jeszcze więcej doświadczeń. Dlatego praca nad albumem była dla mnie czymś tak przyjemnym. Nie sądziłem, że ja – debiutant, amator, tak łatwo będzie mógł dogadać się z kimś tak doświadczonym. Do tej pory nie wiedziałem, jak ważną rolę w procesie twórczym odgrywa producent. On odpowiada za nastrój płyty, chociaż to ja jestem na okładce, a na płycie są moje pomysły. Bogdan stworzył z tego piękną całość. Jestem dumny, że mogę się pod tym podpisywać.A Karolina Kozak, która pomagałaCi przy tekstach?Karolina napisała teksty polskich utworów, a w angielskich pomagała mi. Zazwyczaj to wyglądało tak, że przynosiłem gotowe pomysły. I potem siadaliśmy i staraliśmy się zrobić wszystko, żeby tekst był lepszy. Już wcześniej razem zrobiliśmy duet na płytę Karoliny. Przeżyliśmy razem wiele śmiesznych sytuacji. Żartowaliśmy z tego, w jaki sposób niektórzy piszą teksty i jaka tandeta z tego później wychodzi. Karolina radziła mi, żeby niektóre teksty uwikłać, żeby nie były takie proste… W ogóle przy płycie pomagali mi bardzo piękni ludzie, strasznie mili i normalni.Masz dwa swoje zespoły, czy onenadal funkcjonują?Tak, chociaż musieliśmy trochę ograniczyć koncerty. Cały czas tworzymy materiał. Z zespołem Curly Heads mamy już spory repertuar autorskich piosenek, planujemy wydać płytę. Odnieśliśmy sukces na festiwalu w Jarocine, supportowaliśmy Archive. Z drugim projektem, Reaching For The Sun, musimy jeszcze trochę popracować, bo jest młodszy. Z tym składem grałem np. w Rotundzie w Krakowie i też było bardzo przyjemnie.Twoja solowa płyta bliższa jest popowi, tymczasem z Curly Heads grasz w Jarocinie. W której skórze lepiej się czujesz, popowej czy rockowej?Obie są moje. Gdybym w którejś źle się czuł, to na pewno bym zrezygnował. Potrzebuję zarówno tej swobody, młodości i energii, jaką daje Curly Heads, ale też nostalgii i sentymentu, jakie osiągam w solowym projekcie.Czy w Jarocinie byłeś po raz pierwszy właśnie ze swoim zespołem, czy też może wcześniej poznałeś ten kultowy festiwal?Niestety byłem tam po raz pierwszy, bo jestem trochę za młody. Ale grając tam mieliśmy oczywiście świadomość jak legendarne jest to miejsce. Tym bardziej byliśmy podekscytowani. Zwłaszcza, że byliśmy na wszystkich dniach festiwalu i oglądaliśmy wielu wspaniałych artystów.A czy jako widz brałeś udział w życiu koncertowym Śląska?Nigdy nie byłem jeszcze na Off Festivalu, chociaż powinienem, bo to bliska mi muzycznie impreza. Nie chodziłem na Stadion Śląski, na Odjazdach pojawiłem się dopiero jako muzyk… W ogóle ominęło mnie wiele rzeczy, bo jestem typem domatora. Na pewno teraz to naprawię!Jak będzie wyglądała koncertowa promocja Twojej płyty?Płyta wyszła przed wakacjami, więc jesteśmy trochę spóźnieni jeśli chodzi o letnie festiwale. Chociaż może pojawią się jakieś zaproszenia… Właściwa trasa zacznie się po wakacjach.Laureaci programów typu talent show dzielą się na tych, którzy przepadają i tych, którzy osiągają sukces. Jak myślisz, od czego to zależy?Jeśli ktoś ma aspiracje do robienia muzyki, chce to robić i ma pomysł, a także jest w stanie zaufać temu kompletnie i poświęcić się, to nadejdzie taki dzień, kiedy ludzie powiedzą: łał, ta muzyka jest super, warto jej słuchać. Jeśli ktoś jest w takim programie tylko dla przygody albo gdy łatwo się poddaje bo nie przyjął się singiel czy płyta, to z tego raczej nic nie będzie.Rok temu wygrałeś program „X Factor”, zdałeś maturę. Jak teraz wyglądaTwoja edukacja?Studiuję zaocznie anglistykę w Dąbrowie Górniczej, ale nie wiem, czy jeszcze jestem studentem, bo tyle zajęć już opuściłem! Chcę rozpocząć dzienne studia dziennikarskie w Katowicach. Chciałbym kiedyś pracować w radio i uprawiać dziennikarstwo radiowe. Ostatnio słucham radiowej Trójki, lubię np. audycje Piotra Stelmacha.Jesteś chyba lokalnym patriotą, często wspominasz Dąbrowę Górniczą, chcesz studiować w Katowicach…Dąbrowa jest super. Chociaż teraz na chwilę jestem w Warszawie. Na szczęście wytwórnia tak planuje działania, że muszę tam być przez kilka dni bardzo intensywnie, a potem wracam do siebie. I żyję sobie w spokoju, bez pośpiechu. Jeszcze trochę czasu minie, aż gdzieś osiądę na stałe.