W czasach kryzysu coraz więcej osób musi decydować się na oszczędzanie. Wiele ciekawych sposobów na pozostawienie gotówki w portfelu znają osoby starsze, które mimo trudnych czasów, nie zamierzają rezygnować z codziennych przyjemności.Ciasteczka i gazetkiPani Renata Nowok ma prawie siedemdziesiąt lat i na Śląsku mieszka od ponad pół wieku. Teraz jest, jak sama przyznaje, typową Ślązaczką, oszczędną i liczącą każdy grosz.– Nie mam za wielkiej emerytury, jak większość pedagogów, w dodatku już siły nie takie, żebym mogła sobie dorabiać korepetycjami. Ale nie skarżę się. Jakoś sobie radzę. Zdrowie mi dopisuje, a mieszkam w takim miejscu, że mam wszędzie blisko. Zawsze kochałam książki, ale teraz nie stać mnie, żeby je kupować. Chodzę do biblioteki, w czytelni przeglądam gazety, od deski do deski, żeby wiedzieć, co się w świecie dzieje. Większe zakupy robię tylko na promocjach. W „Tesco” jest specjalna półka z przecenami, gdzie kupuję ciasteczka, które potaniały, bo za dzień lub dwa stracą termin przydatności. Mam też taki swój ulubiony sklep na Gliwickiej, w którym można czasem mleko, śmietanę czy różne sałatki za niecałą złotówkę kupić, a i słodkości za 50 groszy się trafiają. Nigdy nie wiem co taniego będzie, więc tak raz w tygodniu się tam wybieram, zwłaszcza, że i „Biedronka” jest obok, ale w tej „Biedronce” to nie wszystko jest takie tanie jak reklamują. Zwykle kupuję tylko bułeczki, bo i smaczne i tanie, po 28 groszy za sztukę . Zbieram też wszystkie gazetki promocyjne i dokładnie je czytam, żeby mieć orientację, co gdzie jest tanie. Trzeba się trochę nalatać, bo np. w jednym sklepie są tanie papiery toaletowe, a w innym jest akurat promocja na płyn do naczyń. Zakreślam to sobie i robię listę, a według tej listy kupuję. Czasem mnie coś dodatkowego skusi, ale potem żałuję, bo w innym sklepie widzę to tańsze – opowiada pani Renata.Pan Henryk Warczak, emerytowany kierowca, też nie lubi wyrzucać pieniędzy i z oszczędzania uczynił styl życia. – Jedni szastają i jęczą, że są biedni i ciągle pożyczają. Ja im nie daję, bo jak widzę jak marnują pieniądze, to mnie szlag trafia. Gazety lubię poczytać, to sobie idę kulturalnie do Empiku, a nie jak te dziady, co stoją w Tesco przy prasie i godzinami potrafią tak zajmować miejsce, że się nie da dopchać, jak się chce w gazecie tylko coś sprawdzić – denerwuje się starszy pan, który jednak przyznaje, że nie odmawia sobie od czasu do czasu drobnych przyjemności. – Na piwo chodzę do takiej knajpki, gdzie do godziny 16 jest taniej. Nie żeby dużo, ale nawet 50 groszy czy złotówka się przyda. Staram się zdążyć, bo co ja mam do roboty? Do pracy nie chodzę, więc mam czas, mogę być wcześniej, a piwo przecież jest takie same i przed czwartą i po.Hostessy i wernisażePan Andrzej Kowal i pan Zbyszek Waliszewski przyznają, że od lat prowadzą bardzo oszczędne życie. – Ja tam na zbytki kasy nie wydaję, ale jak są w „Silesii” ładne dziewczyny i częstują kawą albo słodyczami, to czemu mam nie skorzystać? Przecież to nie wstyd – stwierdza pan Zbyszek.Panowie, którzy w przeszłości pracowali w różnych urzędach, a teraz są już od kilku lat na emeryturze, lubią chodzić na wernisaże. – Tam są poczęstunki, wino, kanapki… W muzeum w Katowicach już kilka razy byliśmy, bo nas zachęciła nasza znajoma, która jest artystką i naszą sąsiadką z parafii. Raz się nawet wybraliśmy do galerii do Chorzowa. Stół był zastawiony, i jeszcze piękne obrazy na ścianach można było pooglądać. A towarzystwo artystyczne. Tylko, że to dla nas trochę daleko, bo my z Sosnowca jesteśmy. Za bilety w naszym wieku to już się w autobusach nie płaci. Jeździmy za darmo, oglądać sztukę, a przy okazji w odwiedziny do kolegów, którzy już tylko kapcie i przed telewizor – śmieje się pan Andrzej.Konkursy i koncertyW Parku Śląskim mimo niesprzyjającej pogody spacerują panie Elwira i Mariola, na oko eleganckie sześćdziesięciolatki. – Od dwóch lat przychodzimy na różne darmowe koncerty. Grają orkiestry dęte, bluesy, nawet zespoły rockowe i czasem dużo młodych się schodzi, ale nam to nie przeszkadza. Koncerty nas pasjonują, ale jeszcze bardziej konkursy. Ileśmy konkursów wygrały, to tylko nasze wnuki wiedzą – chwalą się starsze panie. – Bilety do kina, do teatru i książki też się trafiały. A oszczędzamy na kosmetykach. Jak są kremy dwa w cenie jednego to się umawiamy, że jedna z nas kupuje i dzielimy cenę na pół. Kupujemy tanie polskie kosmetyki i nasze dzieci się śmieją, że badziewia jakieś, ale my jesteśmy z tych czasów, kiedy się szanowało polskie rzeczy. A co do tego oszczędzania, to my oszczędzamy głównie na jedzeniu. Mięso drogie to nie jemy, można się obejść. Zamiast tego dużo korzystamy z tego co w ogródkach rośnie, bo obie mamy warzywa i owoce z własnych działek – opowiadają.Pożyczanie i oszczędzanie Jednakże nie wszyscy starsi ludzie mają szczęście oszczędzanie traktować jako swoiste hobby. Bywają takie osoby, które ze skromniutkiej emerytury wydzielają sobie po kilka złotych dziennie i musi im to wystarczyć na jedzenie. Jednak każdy większy wydatek np. na leczenie, powoduje, że zadłużają się w bankach. Okazuje się, że nawet przy skromnej emeryturze można dostać pożyczkę, która wcale nie jest tak korzystna, jakby się mogło wydawać. Zdarza się, że starszy, samotny i na dodatek schorowany, człowiek zostaje bez środków do życia, bądź zmuszony jest żyć „na garnuszku” u rodziny, która rozpaczliwie stara się spłacić jego długi. Wtedy oszczędzanie staje się drastyczną koniecznością.Dlatego, jak mówią, „dobry zwyczaj nie pożyczaj”, a jeśli już to pożyczaj rozsądnie i jeśli na coś kogoś nie stać, to nie warto się zadłużać. W przypadkach losowych lepiej zwrócić się do rodziny, życzliwych sąsiadów czy odpowiednich instytucji, które są zobligowane lub też powstały specjalnie do pomocy ludziom potrzebującym.