Zaznacz stronę

Kolej chce się pozbyć kłopotliwego majątku. Zamierza zarobić, w ostateczności odda dworce nawet za darmo!Grupa PKP SA chce pozbyć się niepotrzebnych dworców, a na  trzynastu największych mają pojawić się kilkuosobowe zespoły zarządzające pod przewodnictwem menedżera. Menedżerowie będą działać m.in. w Katowicach i Gliwicach. Pod młotek w tym roku ma pójść nawet 50 dworców.Uwaga, niektóre dworce będą… remontowane. – W tym roku remontowany będzie dworzec w Pszczynie. Przygotowywany jest również remont w Gliwicach. Myślimy również o remoncie dworca Katowice-Ligota. Na pewno będziemy realizowali również drobniejsze inwestycje – zapowiada Jolanta Michalska, dyrektor Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP SA w Katowicach.Spółka PKP SA już ogłosiła przetargi na opracowanie dokumentacji projektowej dworców kolejowych m.in. Częstochowa Stradom i Katowice Ligota. Remontowany ma być również zabytkowy dworzec w Rybniku Paruszowcu. To niestety tylko wyjątki, bo rzeczywistość jest dość dramatyczna. PKP ma w Polsce 2,5 tysiąca dworców, z czego czynnych jest tylko około 600. Do prowadzenia tzw. ruchu międzyregionalnego potrzeba 220 dworców. Kolej zapowiada kampanię, by sprzedać albo oddać samorządom niepotrzebne dworce, które mają charakter komercyjny. Można je oddać samorządom, również za darmo, by mogły lokować w nich swoje agendy. PKP jest jednak spółką prawa handlowego, muszą kierować się kodeksem handlowym.Jaką działalność PKP widzi na dworcach? – Każdą. Póki budynki pełnią funkcję dworcową, to zakres działalności jest ściśle określony. Na dworcach w żadnej formie nie można na przykład sprzedawać alkoholu, więc nie można otworzyć żadnej przyzwoitej restauracji. Każda porządna restauracja musi mieć alkohol, bo na tym jest największa marża, na tym restauratorzy najlepiej zarabiają. W sprzedanych dworcach można będzie prowadzić każdą działalność, na jaką pozwoli samorząd. Dworzec przy nieczynnej linii kolejowej może być  budynkiem mieszkalnym! Mamy takie przypadki. Ale mogą też powstać hotele, restauracje, biura czy nawet muzea – mówi Jarosław Bator, dyrektor zarządzający ds. nieruchomości grupy PKP SA.Już dzisiaj wiadomo, że pod młotek pójdą dworce w Żorach, Jastrzębiu oraz Raciborzu. W Jastrzębiu pociągi już nie kursują od dawna, a na terenie dworca śpią bezdomni. Przez Racibórz składy wciąż jeszcze jeżdżą, ale budynek jest bodaj jedynym w mieście, gdzie można zobaczyć jeszcze ślady powodzi z 1997 roku.  – O dworcu w Żorach rozmawiamy długo z urzędem miasta. Ale żeby nieruchomość mogła być przedmiotem obrotu, musi być do tego przygotowana. Zmagaliśmy się z kwestią uwłaszczenia, podziału geodezyjnego. Aktualnie podział jest już zakończony, trwają ostatnie uzgodnienia z Polskimi Liniami Kolejowymi, żeby można było wnioskować o jakąkolwiek formę zagospodarowania tego obiektu. Uzgodniliśmy z urzędem miasta, że dworzec w pierwszej kolejności zostanie wystawiony na przetarg. Jeśli go nie sprzedamy, wrócimy do rozmów z miastem – mówi Jolanta Michalska.Tak samo będzie w Raciborzu. Prezydent Mirosław Lenk jest sceptyczny. – Ta sprawa ciągnie się od 1997 roku, czyli od powodzi.To jedyny obiekt w mieście, na którym widać, gdzie sięgała woda – mówi.Do sprzedaży przygotowywanybędzie także dworzec kolejowy w Jastrzębiu. Kolej próbowała też sprzedać dworzec w Suminie. – Ogłaszaliśmy przetargi, obiekt był szeroko rozreklamowany. Obiektem zainteresowało się starostwo rybnickie – mówi Jolanta Michalska.Obecnie PKP SA wycenia nieruchomości, a pierwsze przetargi mają być ogłaszane jeszcze przed wakacjami.– Najpierw musimy próbować sprzedać, a jak się nie uda, wtedy możemy myśleć o przekazaniu za darmo. Inaczej moglibyśmy zostać narażeni na zarzut niegospodarności. Rozmawiamy z samorządami, pewnie w niektórych przypadkach gminy mogą przejąć ten majątek odpłatnie albo za umorzenie podatku od nieruchomości – mówił Jarosław Bator.