Zaznacz stronę

Rozmowa z Markiem Stańczykiem, dokumentalistą fotograficzny i filmowym architektury przemysłowej na Śląsku.W jakie projekty obecnie się angażujesz?-Niedawno zakończyłem prace nad tworzeniem teledysku do utworu „Entropia” jednoosobowego projektu muzycznego Dead Factory. Jest to surowa ambientowo – industrialna muzyka, której w żaden sposób nie da się sklasyfikować. To już druga produkcja, którą stworzyłem na potrzeby tego projektu. Pierwszy teledysk powstał trzy lata temu i otrzymał wyróżnienie na festiwalu w Ostrawie. Pracuję również nad filmem krótkometrażowym o dość niespotykanej formie. Jestem pewien, że nikt wcześniej czegoś takiego nie zrobił. Na jego realizację czekałem cztery lata i cieszę się, że w końcu udało mi się za to zabrać. Cały czas robię jakieś poprawki, dodaję nowe ujęcia, ale w zasadzie film jest już gotowy. Ujęcia były robione na wieżach szybowych. Przymocowałem kamerę do obracającego się koła kierowniczego, co stworzyło niespotykany efekt. Będę to prezentować wyłącznie na pokazach.Gdzie można zobaczyć twoje prace?-Zarówno filmy, jak i zdjęcia z mojego najnowszego projektu zostaną zaprezentowane 8 czerwca w Katowicach, podczas kolejnej edycji Industriady. Aktualnie wystawiam Made In Silesia – Duchy Przemysłu 2.0. Jest to projekt przedstawiający filmy i zdjęcia, które zbierałem przez ostatnie cztery lata. Myślę, że taki okres jest najbardziej odpowiedni, żeby pokazać zmiany zachodzące na fotografowanych przeze mnie terenach. Następną taką wystawę planuję na 2016 rok.Twoje zdjęcia przedstawiają zazwyczaj pejzaże industrialne.Co cię w nich pociąga?-W tych umierających obiektach jest to coś, czego nie da się nazwać. Jakaś magia, tajemnica. Fotografując je, mogę wyrazić samego siebie. Zdjęcia pochodzą z różnych zakątków województwa śląskiego. W zasadzie trudno znaleźć na tym obszarze jakąś hutę, kopalnię, czy koksownie, w której jeszcze nie byłem. Wyprawa trwa zazwyczaj cały dzień. Staram się unikać „szybkich plenerów”. To nie daje ani satysfakcji, ani odpowiednich efektów. Potrzebuję czasu by zrobić dobre zdjęcie. Trzeba pobyć trochę w tym miejscu. Poczuć jego klimat. Czasami budzi się we mnie natura samotnika. Kiedy jestem w plenerze, mogę odpocząć od urbanistycznego natłoku, wyciszyć się, wyrwać z tego pędu. Pobyć z samym sobą.Fotografujesz również obiekty w momencie ich rozbiórki…-Tak, zawsze staram się być na miejscu, o ile jest to możliwe. Do niektórych rozbiórek nastawiam się psychicznie nawet kilka dni. Warunki do robienia zdjęć w tym przypadku nie są zawsze najlepsze. Przeszkadza śnieg, deszcz, czasem wielogodzinny upał. Podobnie jest podczas fotografowania kopalni. Zarówno na powierzchni, jak i na dole, w przodku. Sprzęt nie raz już zajechałem. Mam jednak tę satysfakcję w postaci niepowtarzalnych zdjęć. Wiem, że nikt takich nie ma i mieć nie będzie. Lubię posiadać własne fotografie z miejsc, które już nie istnieją lub są niedostępne.…a co myślisz o reaktywowaniu szkół górniczych?-Jak najbardziej popieram takie inicjatywy. To wspaniałe, że ludzie nadal chcą wykonywać zawód górnika. Ta praca jest naprawdę bardzo ciężka, o czym wielokrotnie miałem okazję się przekonać na własne oczy podczas fotografowania. Niejednokrotnie trzeba wziąć na siebie dużą odpowiedzialność, pracuje się w ciężkich warunkach, no i nigdy nie wiesz czy wyjedziesz z powrotem na górę. 15 lat temu zaczęto zamykać kopalnie oraz szkoły górnicze, a ci wszyscy ludzie zostali na bruku. W Polsce jest bardzo dużo osób z wyższym wykształceniem, które są bezrobotne. To jest szansa dla tych młodych, wykwalifikowanych osób, które mają szansę na znalezienie pracy w którejś z istniejących kopalń. Poza tym jest to kolejna szansa na to by górnictwo w naszym regionie nie zginęło. Rezygnujemy z ogromnego potencjału jakim jest przemysł. Wygląda to tak, jak gdybyśmy na siłę chcieli zapomnieć o naszych korzeniach, o podwalinach na których powstał Śląsk. Nie zapominajmy, że niemal wszystkie miasta w naszym województwie powstały wokół hut i kopalń. Obecnie wygląda to tak, jakbyśmy się tego wstydzili, chcieliśmy zapomnieć, zatrzeć tą „niechlubną” kartę historii ślepo podążając za tym co modne i europejskie.Rozmawiał Tomasz BregułaFoto: Marek Stańczyk