Zaznacz stronę

Używane Renault Fluence za 46 tys. zł czy nowiutkie Audi A6 za 260 tys. zł? Na pewno nie raz zastanawialiście się czym jeżdżą prezydenci śląskich miast. Postanowiliśmy to sprawdzić.KATOWICE W ubiegłym tygodniu katowicki magistrat zakupił Skodę Superb za 119 tys. zł. Urzędnicy zapewniają jednak, że tym autem nie będzie podróżował prezydent. Ich zdaniem Piotr Uszok, który aktualnie ma do dyspozycji Skodę Superb z 2009 r., zasługuje na zdecydowanie wyższe standardy. Ogłoszono już przetarg, który ma zostać rozstrzygnięty do 30 października. Z zamówienia wynika, że będzie to prawdziwe cacko. Silnik benzynowy lub hybrydowy o mocy 180 kM. Automatyczna sześciobiegowa skrzynia biegów. Przednie i tyle podgrzewane fotele, dwustrefowa klimatyzacja i czujnik deszczu oraz pięć gwiazdek w kategorii ochrony pasażera przyznawane przez EURO NCAP… te wymagania spełnia m.in. luksusowe Audi A6. Czy miasto stać na wydatek rzędu 200 – 260 tys. zł? Wszystko na to wskazuje. Samochód ma pojawić się na parkingu przed magistratem jeszcze w tym roku. BYTOM Zdecydowanie bardziej oszczędni okazali się urzędnicy z Bytomia. Nie, jak początkowo planowano 100, a 46 tys. zł kosztował używany Renault Fluence (rocznik 2012, przebieg 27 tys. km, silnik 1,5). Tak naprawdę za samochód zapłacono jednak 28,2 tys. zł. W rozliczeniu oddano bowiem wartą 17,8 tys. zł Toyotę Corollę. Skąd ta oszczędność? Prezydent miasta nie zgodził się na nabycie nowego Peugeota 508, twierdząc, że w dobie kryzysu zakupienie drogiego samochodu byłoby niestosowne. – Spotkałem się z pracownikami, którzy przygotowywali wcześniejszą specyfikację przetargową i zdyscyplinowałem ich, by zwracali większą uwagę na wydawanie publicznych pieniędzy – poinformował Damian Bartyla.Co ciekawe, w tym przypadku bytomski magistrat nie musiał ogłaszać przetargu. Kwota zabezpieczona na zakup samochodu nie przekraczała bowiem 14 tys. euro. Wysyłając pytania cenowe do salonów samochodowych skoncentrowano się na bezpieczeństwie (ABS) i zabezpieczeniu minimum komfortu (klimatyzacja). CHORZÓW Urząd Miasta w Chorzowie wzbogacił się o nowy, służbowy samochód w połowie 2011 r. Jakie były wymagania postawione w drodze przetargu?  Samochód miał być fabrycznie nowy, czarny metalizowany o długości co najmniej 4,8 m i rozstawie osi co najmniej 2,7 m. Typ silnika: turbodiesel o pojemność do 2000 cm3 z napędem na cztery koła. Liczył się również pojemny bagażnik, obecność systemów ABS,EDS,ASR oraz minimum 4 poduszki powietrzne. Cena? Nie więcej niż 100 tys. zł.Do chorzowskiego magistratu wpłynęła tylko jedna oferta. Padło więc na Skodę Superb II (2.0 TDI o mocy 170 KM). Samochód, którym podróżuje Andrzej Kotala kosztował 99.900 zł. Peugeot 406 sr, z 1999 roku, którym jeździł również poprzedni prezydent miasta, Marek Kopel pozostał do dyspozycji urzędników miejskich.  SOSNOWIEC Skoda Superb to najbardziej popularny samochód wśród prezydentów śląskich miast. Jeździ nim już m.in. prezydent Dąbrowy Górniczej – Zbigniew Podraza, Zabrza – Małgorzata Mańka-Szulik oraz Rybnika – Adam Fudali. Najwyraźniej wóz przypadł do gustu również urzędnikom z Sosnowca. Przetarg rozstrzygnięto na początku ubiegłego roku. Postanowione wymagania to m.in. silnik 1,7 do 1,9 l z mocą nie mniejszą niż 112 kW, automatyczna klimatyzacja, ABS, komputer pokładowy. Teraz prezydent miasta, Kazimierz Górski, może podróżować czarną metalizowaną Skodą Superb Family z silnikiem 1,8 l, TSI i mocą 152 KM. Poprzednik wartego 88 tys. zł samochodu to Opel Vectra z 2001 roku.  RUDA ŚLĄSKA W mieście rządzonym przez Grażynę Dziedzic zamiast kupić… sprzedano prezydencką limuzynę. Taką decyzję podjęto w 2011 r. kiedy to ze względu na oszczędność postanowiono pozbyć się Opla Insigni za 110 tys. zł. Samochód został zakupiony przez poprzedniego prezydenta miasta, Andrzeja Stanię i kosztował 160 tys. zł. Palił też nie mało. Zakup benzyny do prezydenckiej limuzyny kosztował rocznie ok 35 tys. zł. Teraz do dyspozycji urzędników pozostał jedynie Volkswagen Passat z 2008 r., W ciągu ubiegłego roku na paliwo do samochodu wydano ok. 23 tys. zł. Zdaniem Grażyny Dziedzic brak prezydenckiej limuzyny to nie problem. – Zupełnie wystarczy nam jeden. Ponadto moi zastępcy najczęściej jeżdżą swoimi prywatnymi samochodami – poinformowała.