Zaznacz stronę

Damian Duda, fryzjer i stylista z Rudy Śląskiej, wraz ze swymi przyjaciółmi zajął drugie miejsce w mistrzostwach świata we fryzjerstwie, które odbyły się w Frankfurcie nad Menem. Nam opowiada o tym, jak trenują styliści, czy fryzury damskie są bardziej skomplikowane od męskich i jak ważna jest dobra atmosfera w zespole.Gdzie zaczęła się droga na mistrzostwa świata?Odkąd zacząłem pracować jako stylista interesowały mnie zawody i konkursy fryzjerskie. Na początku startowałem w zawodach regionalnych. Udało mi się zdobyć Puchar Śląska we fryzjerstwie męskim i damskim, a w 2012 roku otrzymałem tytuł mistrza Polski. Rok później, we wrześniu, dostałem nominację do Fryzjerskiej Kadry Polski. Zająłem piąte miejsce na mistrzostwach w Moskwie, ale równocześnie starałem się zmotywować kolegów, którzy też kiedyś startowali w konkursach. Dzięki temu Paweł Stańczak, Paweł Matracki i ja stworzyliśmy drużynę, która teraz zajęła drugie miejsce w Frankfurcie nad Menem.Jak udało wam się stanąć na podium?Według organizatorów w mistrzostwach wzięło udział przeszło tysiąc zawodników z 78 krajów. Moi przyjaciele i ja wystąpiliśmy drużynowo w dwóch konkurencjach technicznych. Każdy zawodnik musiał wykonać dwie stylizacje: kreatywną, czyli wieczorową męską i klasyczną, to znaczy męska fryzurę dzienną. Oba te zadania były bardzo wymagające, ponieważ fryzury składały się z wielu barw i odcieni. Wbrew pozorom stylizacje dla mężczyzn i kobiet potrafią być równie skomplikowane. Techniki, których używamy do strzyżenia i koloryzacji są do siebie bardzo podobne i zawsze trzeba się w nich wykazać wielkim artyzmem, kunsztem i precyzją.Na czym w ogóle polega fryzjerstwo drużynowe?Każdy z zawodników wykonuje fryzurę, która jest oceniana przez dziesięciu sędziów. Następnie punkty otrzymane przez uczestników konkursu są do siebie dodawane. W Frankfurcie zajęliśmy drugie miejsce. Zwyciężyli Włosi, a za nami była Rosja, Japonia, Francja i reszta świata.Czy długo trenowaliście przed podróżą do Niemiec?Aby przygotować się do zawodów wspólnie trenowaliśmy przez pół roku. Sam też przygotowywałem się wcześniej do mistrzostw Europy, więc miałem pewne doświadczenie. W konkursach fryzjerskich jest ono bardzo ważne. Zdarza się, że na treningach ktoś robi fantastyczne fryzury, ale podczas zawodów przegrywa ze stresem. Wszystkie stylizacje trzeba bowiem wykonać w bardzo krótkim czasie.Podczas mistrzostw panuje atmosfera rywalizacji, czy też zawodnicy zdradzają sobie jakieś tajemnice swojego fachu?Mojej drużynie zależało na wspólnym sukcesie, dlatego wszyscy znaliśmy swoje najlepsze techniki. Natomiast w międzynarodowym gronie panuje atmosfera zdrowej rywalizacji. Każdy skupia się na wykonaniu swojego zadania, więc podczas pracy nie rozglądamy się na boki, bo zwyczajnie nie ma na to czasu.Pewnie już myślicie o kolejnych mistrzostwach, które odbędą się w 2016 roku w Seulu?Bardzo chcielibyśmy się tam znaleźć. Do Frankfurtu jechaliśmy jako czarny koń, a teraz jesteśmy już faworytami. Warto z tego skorzystać, bo tworzymy świetny zespół. Drużyna jest dobra wtedy, gdy zawodnicy umieją ze sobą współpracować, a my jesteśmy przyjaciółmi. To dlatego nie ma między nami zgrzytów i zawsze panuje fajna atmosfera. Jakub Wesecki