Gliwicką grupę Street Workoutu tworzy kilkudziesięciu młodych ludzi, którzy nie potrafią żyć bez wysiłku fizycznego i adrenaliny. Trzy razy w tygodniu spotykają się, by wspólnymi siłami wygenerować mocne wrażenia. Niebezpieczne akrobacje z wykorzystaniem zabudowy miejskiej to dla nich sposób na odreagowanie stresów codzienności. Street Workout to inaczej ,,uliczny trening”, który polega na wykorzystaniu zasad kalisteniki czyli ćwiczenia mięśni własnego ciała w oparciu o masę jaką posiada dany człowiek. Określenie ,,Street Workout” powstało w 2009 roku. Aktywność ta zdobyła dużą popularność nie tylko w krajach byłego Związku Radzieckiego, ale również w USA. Od 2011 roku odbywają się mistrzostwa świata w tej dyscyplinie (Street Workout World Cup). W Polsce jest to jak na razie sport mało znany, choć przykład młodych Gliwiczan pokazuje, że coraz większa grupa ludzi zaczyna się nim interesować. Założycielem gliwickiego teamu jest Juan Miguel Zumeta Stachowski, który w 2012 roku na portalu społecznościowym poinformował młodych ludzi, że będzie prowadził darmowe zajęcia ze street workoutu. Ku swojemu zdziwieniu w niedługim czasie zgromadził na treningach kilkadziesiąt osób. Aktualnie grupa stale się powiększa, a ćwiczenia odbywają się na ulicy Waryńskiego, Placu Grunwaldzkim oraz w ogródku koło rodzinnego domu Juana. Jak zauważa sam założyciel: – Nie jest to tylko grupa ludzi, którzy wspólnie ze sobą ćwiczą. Tak naprawdę jesteśmy przyjaciółmi, których łączy przełamywanie fizycznych barier, co skutkuje wzmacnianiem wiary we własne możliwości. Niezwykle ważny w street workoucie jest fakt, że pasjonaci tej dyscypliny odżegnują się od skomercjalizowanej formy sportów ekstremalnych, gdzie czynnik materialny często jest elementem kluczowym. W treningu ulicznym wystarczy duża doza samozaparcia, mentalność wojownika i oczywiście kreatywność w wykorzystaniu zabudowy miejskiej. Słupki, murki, poręcze, ławki – wszystko to może zostać wykorzystane do street workoutowych akrobacji. – Najczęściej adrenalina budzi się w momentach, w których wykonujemy ćwiczenia bardzo dynamiczne. Gdy trzeba użyć rozpędu. Najniebezpieczniejsze są sceny na wysokości, czyli np. na drążku. Wysokość umieszczenia drążka zwiększa ryzyko, ale zwiększa też satysfakcję z wykonanego ćwiczenia. Ponadto motywuje innych uczestników treningu, by zrobić coś równie efektownego. Widowiskowość tego sportu niejednokrotnie inspiruje gliwickich przechodniów, by zatrzymać się, pokibicować, a czasami samemu spróbować wykonać najprostsze ćwiczenia. Kiedyś podszedł do nas pan koło 60 lat i stwierdził, że też się popodciąga razem z nami i muszę stwierdzić, że dał radę. Popodciągał się i poszedł dalej – śmieje się Zumeta. Do tej pory członkowie grupy spotkali się tylko z jedną negatywną reakcję na działania street workoutowe: – Pewna Pani spytała jak możemy tutaj trenować skoro to jest plac dla dzieci? Powiedziałem jej, że nie będziemy nikomu przeszkadzać jak wybudują nam plac do treningu – zauważa inny street workoutowiec z grupy. Członkowie teamu nie ukrywają, że liczą na poprawę sytuacji dla pasjonatów tego sportu. Projekt budowy parku do ćwiczeń przedstawili już radnym miasta Gliwice. Niestety, do tej pory nie spotkali się z zainteresowaniem włodarzy miasta. Fakt ten może dziwić ponieważ w dużo mniejszych miastach takie miejsca już istnieją. Lubliniec, Stąporków, Ełk, Biłgoraj, Dębica czy Elbląg to miejsca na mapie Polski gdzie młodzież ma do dyspozycji Street Workoutowe Parki. Zagospodarowane sportowo przestrzenie są dla młodzieży niezwykle istotne, bo jakość spędzanego przez nich czasu bywa niezbyt wysoka: – Błąkasz się po osiedlu? Nie wiesz co ze sobą zrobić? Siedzisz bezprodukcyjnie na osiedlowej ławce? Tak wygląda zwykły dzień młodej osoby bez pieniędzy m.in. także i mój tak wyglądał, do czasu aż nie zacząłem uczęszczać na treningi Street Workoutu – mówi Kamil W. członek grupy. Jego myśl kontynuuje inny street workoutowiec, Sebastian K. – Od kiedy zacząłem trenować SW, gdy wychodzę na dwór jest cel: drążek, pompki czy dipy, moje życie ogólnie zmieniło się na lepsze, gdyż robię to co lubię i czerpię z tego przyjemność, a gdyby tego nie było to zapewne siedziałbym przed kompem i ustanawiał nowe rekordy w grach. Przykład Gliwiczan pokazuje, że młodym Polakom nie straszny ciężki trening i niebezpieczeństwo o ile na finiszu czeka zwycięstwo nad własnymi słabościami. Do ćwiczeń mobilizuje ich fakt, że w 2013 roku we Wrocławiu odbyły się pierwsze mistrzostwa Polski w street workoucie. Pasjonaci tego sportu mogli zmierzyć się w oficjalnych zawodach przy dopingu publiczności. Rozwój ,,ulicznego treningu” w Polsce udowadnia, że ludzie pozytywnie zakręceni niemal w każdych warunkach są wstanie zsynchronizować kilkadziesiąt ludzkich serc, by ich wspólne ,,adrenalinowe bicie” było słyszalne i mogło inspirować innych. Radosław Kopczyński